Anna Nehrebecka od lat obecna jest na polskiej scenie filmowej i teatralnej, ale dziś jej głos wybrzmiewa mocniej niż kiedykolwiek. Zmaga się z chorobą nowotworową, która przewartościowała wiele w jej życiu. Wręcz przeciwnie: aktorka nie boi się mówić głośno o sprawach, które wielu omija milczeniem. W wywiadzie dla Onetu otwarcie opowiedziała o swoim rozczarowaniu Kościołem, o prawie do godnej śmierci, o hipokryzji, której nie chce już tolerować.
Anna Nehrebecka to postać, której przedstawiać nie trzeba miłośnikom polskiego kina, telewizji i teatru. Od lat obecna na scenie, jest jedną z tych artystek, które zyskały uznanie zarówno dzięki talentowi, jak i klasie. Urodziła się w Bytomiu, ale jej droga artystyczna na dobre związała się z Warszawą, najpierw jako studentka stołecznej PWST, później jako aktorka Teatru Polskiego.
Jej nazwisko trwale zapisało się w historii polskiej kultury dzięki rolom w takich produkcjach jak „Noce i dnie”, gdzie zagrała Agnieszkę, czy w ekranizacji „Ziemi obiecanej” Andrzeja Wajdy. Dla wielu widzów była też ważną postacią w serialu „Dom”, a młodsza publiczność kojarzyć ją może z nowszych tytułów i ról serialowych.
Od lat cieszy się opinią artystki zaangażowanej, autentycznej i refleksyjnej, nie tylko w sztuce, ale też w sprawach społecznych. Niedawno udzieliła szczerego wywiadu dla Onetu, w którym po raz pierwszy tak otwarcie wypowiedziała się na temat swojego stosunku do Kościoła, własnej choroby oraz prawa do godnej śmierci.
„To nie jest już mój Kościół” – osobista przemiana poglądów
Jeszcze w latach 80., jak wspomina, Kościół był dla niej i dla wielu Polaków czymś znacznie więcej niż instytucją religijną. Był przestrzenią wsparcia, rozmowy i schronienia, również dla tych, którzy z wiarą nie mieli wiele wspólnego.
W latach 80. byłam bardzo blisko Kościoła, tam było schronienie, tam była pomoc, praca, spotkanie wierzących i niewierzących. A teraz? Widzę tylko upojenie władzą – przyznała szczerze.
Jej rozczarowanie nie pojawiło się z dnia na dzień, ale narastało wraz z obserwacją coraz większej hipokryzji i podwójnych standardów. Krytycznie odniosła się między innymi do praktyki unieważniania kościelnych małżeństw przez osoby publiczne, które jednocześnie głoszą moralne nauki innym.
To całe ‘unieważnianie’ małżeństw wybranym, którzy jednocześnie mają czelność pouczać nas, jak żyć. To nie jest już mój Kościół. (...) Świat, w który wierzyłam, został zrujnowany.
Anna Nehrebecka od kilku lat zmaga się z nowotworem, ale zamiast skupiać się na cierpieniu, mówi o tym z dystansem i trzeźwością. Nie użala się nad sobą, nie buduje mitu bohaterki, ale pokazuje, że życie, nawet trudne, trzeba po prostu przeżyć do końca z podniesioną głową.
Najgorzej jest siąść i rozpaczać nad sobą. Bo to nic nie da. Trzeba przez to przejść i wierzyć, że będzie dobrze.
Jej postawa sprawia, że każde kolejne zdanie, jakie wypowiada w ważnych społecznie tematach, brzmi jeszcze mocniej i bardziej wiarygodnie. Nie przemawia jak osoba złamana przez życie, lecz jak ktoś, kto dobrze wie, co znaczy ból i dlatego potrafi o nim mówić bez patosu.
Nehrebecka o eutanaz*i
W rozmowie z Onetem aktorka nie unikała również trudnego tematu eutanaz*i. Jej podejście do zagadnienia zostało ukształtowane przez osobiste doświadczenie: śmierć ojca, która jak przyznaje, odcisnęła głębokie piętno.
Myślę, że każdy z nas ma prawo do decydowania o własnym życiu i o tym, kiedy to życie powinno się zakończyć. Hołduję staremu powiedzeniu: ‘Pozwólcie mu umrzeć’. Utrzymywanie drugiej osoby przy życiu za wszelką cenę wydaje mi się okropnym egoizmem.
Zapytana, czy w referendum poparłaby legalizację tego prawa, odpowiedziała bez wahania:
Tak, uważam, że to prawo człowieka.
To głos silny, bo wynikający z autentycznych przeżyć. Dla Nehrebeckiej prawo do godnego umierania nie jest abstrakcyjnym hasłem, lecz konkretnym wyborem, którego wielu ludzi, jak mówi,po prostu się boi.
Anna Nehrebecka nie walczy o kontrowersje ani nie szuka poklasku. Czy jej słowa nie mają szokować? Mają otwierać oczy, prowokować do myślenia, do zadania sobie pytania, w co wierzymy dziś i jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, by bronić swojej godności.
Zobacz także: Jasnowidz Jackowski ostrzega: „Dwa ataki mogą wstrząsnąć światem!”
źródło zdjęć: https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=99829598