Pokłóciłam się ze swoją mamą na „śmierć i życie”. Czy Święta to dobry moment na pogodzenie się?

Moja mama od zawsze miała ciężki charakter i z trudem przychodziło jej okazywanie mi uczuć. Wciąż wytykała mi błędy i zwracała uwagę, jak powinnam się zachowywać. Przed moim ślubem bardzo się pokłóciliśmy i przesłałyśmy się odzywać. Mimo wszystko bardzo mi jej brakuje.

    Już jako mała dziewczynka odczuwałam, że moja mama różni się nieco od innych mam, które widywałam ze swoimi dziećmi na placach zabawach, w sklepach, czy przedszkolu. Moja mama chociaż wiedziałam, że mnie kocha, nigdy nie mówiła mi słów „kocham Cię”, a swoje uczucia okazywała w inny sposób. Nie ukrywam, że bardzo mi tego brakowało i chciałam, żeby mnie przytuliła, pogłaskała, czy nawet pocałowała w czoło.

    Gdy dorosłam, zrozumiałam, że to jak zachowuje się moja mama, wynikało z tego, jak sama była wychowywana. Pogodziłam się z tym faktem i uznałam, że to się nigdy nie zmieni.

    Zobacz także: Zdradził mnie na naszym weselu, a ja udawałam, że tego nie widzę

    Przed moim ślubem wydarzyła się jednak sytuacja, która sprawiła mi ogromną przykrość. Zależało mi na tym, żeby moja mama uczestniczyła w wyborze mojej sukni ślubnej, myślałam, że może to nas jakoś do siebie zbliży. Najpierw moja mama się zgodziła, ale w dniu przymiarki ostatecznie się nie pojawiła i nie wytłumaczyła nawet dlaczego. Wtedy coś we mnie pękło i potem wygarnęłam jej, że jest najgorszą mamą na świecie i jeśli ma być taka zawsze, to wole nie mieć mamy w ogóle.

    Zastanawiałam się, czy wogóle przyjdzie na mój ślub i przyszła, ale pojawiła się tylko w kościele.

    Od tego czasu minęło już 5 lat. Mimo iż pogodziłam się z tym jaka jest, wiem, że to jednak moja mama i na swój sposób tęsknie za nią. Czy powinnam wyciągnąć do niej rękę pierwsza? Kolejne Święta Bożego Narodzenia w takiej atmosferze będą dla mnie naprawdę ciężkie.

    Udostępnij: