
Ze śmiercią można żartować, ale nie z życiem. Niech żyje!
Ze śmiercią można żartować, ale nie z życiem. Niech żyje!
Nie ma większej przykrości, jak zostać powieszonym niepostrzeżenie.
Młyny Boże mielą wolno, ale dokładnie i na miałko.
Porażka jest po prostu szansą, żeby spróbować jeszcze raz, tym razem bardziej inteligentnie.
Każdy człowiek – człowiekiem.
Nie – białym, czarnym, śniadym czy czerwonym.
Nieszczęścia zsyłane są nam po to, abyśmy uważniej przyjrzeli się swemu życiu.
Dopóki człowiek nie odkryje czegoś, za co gotów jest umrzeć, nie nadaje się do życia.
Pod koniec dnia, pod koniec roku, spójrz wstecz i pomyśl sobie: było różnie. Bywało źle. Bywało może nie tak znowu najgorzej? Chyba dałam radę. Chyba dałem radę. Żyję. Nie zawiodłem przesadnie najbliższych. Nadal utrzymuję się na powierzchni. Pomogłam. Zadzwoniłem. To proste rzeczy, ale to z prostych rzeczy złożona jest codzienność. I gdy codzienność wywołuje w Twojej głowie spokój, to wtedy żadne „jutro” nie jest straszne. Właśnie takiego „wczoraj” Ci życzę.
Wszyscy w jakiś sposób ponosimy karę za życie, które wybraliśmy.
U fanatyków marzenie i złudzenie umierają ostatnie.
Oczekujcie nieoczekiwanego.