
Inspiracje:

„Gdybym tylko mógł wziąć roczny urlop od wszystkiego, kupić przyczepę, podróżować z tobą po całym świecie, dobrze jeść, pić i tak spać z tobą przez wszystkie noce, a rankiem wstawać powoli, dojrzeć przez okno jakiś las, spacerować wokół jeziora, położyć się w trawie, zmrużyć oczy w słońcu; tylko rok, a potem byłbym gotów wrócić i już nie prosiłbym o nic więcej dla siebie. Nie mam żadnych pretensji do życia, tylko żeby czasami zwolniło ten ucisk na szyi. Żeby tylko pozwoliło trochę żyć.”

Śmierć jest dla nas jak rodzona matka.

Jednak doświadczony tchórz nie dba o „dokąd”,
dopóki „przed czym” stanowi problem tak fascynujący.

Pomyśl, jaki świat byłby piękny, gdyby ludzie spotykali się w odpowiednich momentach życia. A nie o parę lat i zdarzeń za późno, za wcześnie. Gdyby mówili to, o czym tak zaciekle milczą. Ile nocy byłoby przespanych, ile serc nie aż tak pustych.

Serce ściska mi się z żalu na myśl,
że tak często coś tracimy, nim zdołamy zrozumieć, jaką ma wartość.

Nie było potrzeby patrzeć życiu w oczy. Wystarczyło je czuć.

Choroby matek czuły, że odwiązanie było dla nas pięknym słowem.

By uchronić się przed jakąś instytucją, nie ma to jak stanąć na jej czele.

Żyjemy w takim dziwnym świecie, w którym łatwiej jest rozbić atom, niż obalić przesąd.

Wolność to niska cena za przeżycie.