
Cóż, cóż ja, dziadówka, poradzę? Z kijem na Wielki Kapitał?
Cóż, cóż ja, dziadówka, poradzę? Z kijem na Wielki Kapitał?
Jutrzejsze próby interesowały ją bardziej niż wczorajsze triumfy.
Zadziwiające jest to, że na zewnątrz potrafię być jak milion dolarów, jednocześnie w głębi duszy czuć się jak 50 groszy, takie z ulicy, zdeptane, które ktoś zgubił i nawet nie zauważył.
Bo jak – w świecie, gdzie wszyscy starają się przeżyć za wszelką cenę – osądzać, tych, którzy decydują się na śmierć?
Starajcie się zostawić ten świat lepszym niż go zastaliście
Tak więc z powodu tej przeklętej wódki nie widziałem cesarza na polu bitwy.
Czas rachmistrz wszystko sobie w grze z nami nagrodzi,Popędza starych, jak go popędzali młodzi.
Wiesz, mówiłem prawdę, nieraz była bolesna. Przez tą moją szczerość wiele osób mnie skreśla. Mam to gdzieś, ja wolę być uczciwy, i nigdy nie pozwolę być podatnym na wpływy.
Przyłapałem się w tej samej chwili na tym,
że nie zawsze, nie zawsze oczywiście,
ale czasami, jeśli akurat śmieję się, to
dlatego, żeby po prostu nie zapłakać.
Choćby zasięg tego, co człowiek na świecie dokonuje, był największy, jeżeli nie wywiązuje się z obowiązków wobec rodziców, to wszystko inne jest kalekie.
To proste. Podobne wzywa podobne.