
To jakby sunąć po powierzchni ogromnego klejnotu.
To jakby sunąć po powierzchni ogromnego klejnotu.
Cóż bowiem cenniejszego nad życie? To jedyne, co do nas należy.
Czuję potrzebę. Potrzebę szybkości.
Rozłączenie bliźniąt nie jest zwykła rozłąka. To jest tak, jakby się przeżyło trzęsienie ziemi. Kiedy dochodzisz do siebie, nie poznajesz świata. Horyzont się przesunął. Słońce zmieniło kolor. Nic nie pozostało z terenu, który się znało. Żyjesz. Ale to już nie jest to samo życie. Nic dziwnego, że ci, co ocaleli z takiej katastrofy, tak często żałują, i nie zginęli wraz z innymi.
Człowiek, którego całe życie jest zaplanowane, jest teoretycznie martwy. Jego wrażenia przestają być dla niego rzeczą realną. Zostaje obcytem samym sobie, a także innym ludziom.
Nie ma przypadkowych spotkań i ludzie też nie stają na drodze naszego życia, ot tak. Każdy człowiek zostaje nam dany po coś, aby czymś nas ubogacić, dopełnić, coś pokazać czy uświadomić. Poprzez ludzi dostajemy od życia tysiące szans na to, aby stać się lepszym człowiekiem lub aby temu człowiekowi pokazać coś, czego on do tej pory nie dostrzegł.
Sława lepiej pasuje zmarłym - mawiał mi często - to wypożyczony strój, żywi wyglądają w nim śmiesznie.
Jeśli nie chcesz, żeby ci mówiono, że jesteś głupcem, nie zachowuj się jak głupiec.
Nie był szczególnie przystojny. Niewysoki, skronie oszronione, nadwaga też spora. Któż to jednak wie, co może ludzi z sobą łączyć.
Teraz spójrzcie na nas wszystkich, tylko popatrzcie, jacy zrobiliśmy się popaprani.
Serce mnie łaskocze - wymamrotała - Szaro mi.