
Powtarzali, że płacz to nic złego, ale ja po prostu ...
Powtarzali, że płacz to nic złego, ale ja po prostu nie potrafiłam się rozpłakać.
Jestem strasznym nadwrażliwcem. Bycie nadwrażliwcem to chodzenie po cienkiej linie: jest euforia, czyli nagła radość z drobiazgów albo depresja, czyli załamanie i upadek. Niektóre rzeczy widzę trzy razy mocniej niż inni. Tak jak zauważam różne piękne sprawy, tak widzę syf, którego ludzie nie zauważają. Wrażliwość, która daje mi masę możliwości, musi ze mnie wyjść. Jak zaczynam ją w sobie kumulować, to jest źle.
Może rzeczywiście dopiero po ciężkim kryzysie człowiek poznaje siebie naprawdę, może trzeba dostać w kość, żeby zrozumieć, czego właściwie chce się od życia.
Widzisz? Wiesz, że wygrałeś. I to tak dużo, że zacząłeś się bać, iż to utracisz.
Wszystko w życiu jest tymczasowe
więc jeśli coś idzie dobrze, trzeba się
cieszyć bo nie będzie trwać wiecznie, a
jeśli coś idzie źle, nie martw się to też
nie będzie trwać w nieskończoność.
Zawsze mnie można przytulić, kiedy nie można mnie uratować.
Po to, żeby coś komuś udowodnić,
nie warto marnować życia.
Niektóre elementy układanki tworzącej świat są wstrętne.
Może niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu po to, aby wyleczyć nas z innych ludzi.
Zwątpienie jest dowodem na posiadanie wiary.
Kara powinna być jak sałata: więcej w niej oleju niż octu.