
Niech życie moje zwie się: wieczna zmienność W wiecznej jedności ...
Niech życie moje zwie się: wieczna zmienność
W wiecznej jedności na duszy cokole.
Zdrowych z założenia nie ma, tyle tylko, że nie każdego trzeba od razu zamykać.
Herkules Poirot odszedł na zawsze, a wraz z nim umarła cząstka Artura Hastingsa.
Drepczę po śladach z przeszłości. Kręcę się w kółko niczym szaleniec. Na oślep. Na drżących nogach, jak małe dziecko, próbujące za wszelką cenę złapać równowagę. Próbując za wszelką cenę uchwycić się czegoś stabilnego. Czegoś, co bezpiecznie przeprowadzi je przez życie albo chociaż pozwoli na pierwszy bezpieczny i pewny krok.
Jakie życie taki Fight Club.
Objawem zdrowia jest ból.
- Młoda damo, czy mogę służyć chusteczką. Pani płacze.
- Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, że się śmieję. Jak bardzo można się pomylić.
Tak łatwo można zniszczyć, to co układało się przez lata. Ludzie odchodzą w mgnieniu oka,
i chociaż wywołują mnóstwo bólu gdy odchodzą, wspomnienia zostaną zawsze, nawet jeśli bardzo będziemy chcieli o nich zapomnieć.
Nie martw się zbytnio - żyj!
Temu, kto wyjeżdża, jest lżej, niż temu, kto zostaje.
Tylko uczestnictwo w byciu istniejącej istoty ujawnia sens w podstawie własnego bycia.