Strach, strach, strach! Życie to dyktatura obezwładniającego strachu, cień gilotyny.
Strach, strach, strach! Życie to dyktatura obezwładniającego strachu, cień gilotyny.
Hałas nie dowodzi niczego.
Tęsknimy, choć nie mówimy o tym, bo przecież nie ma się czym chwalić. Myślami zbyt często wracamy do przeszłości, w której się zatracamy. Próbujemy żyć na nowo, ale wciąż mamy za sobą niedomknięte rozdziały. Nieraz już na starcie tracimy to, co mamy. Boimy się ryzyka i nie ryzykujemy. Chcemy walczyć, ale nie do końca potrafimy. Jesteśmy silni, choć tak często zbyt słabi. Niszczymy to, co kochamy, kochamy to, co niszczymy. Gubimy się, ciągle się gubimy, upadamy, przegrywamy, rozpadamy się wewnętrznie, płaczemy, śmiejemy i znów gubimy... Zdobywamy szczyty, chwilę później je tracimy. Nie wiemy jak żyć, nie wiemy komu ufać i coraz częściej brakuje nam siły. Jednak mimo wszystko nie poddajemy się, nigdy tego nie zrobimy.
Bywa, iż sobą zdumiewam siebie.
Istnieją ludzie, którzy czyjś sukces poczytują sobie za osobistą zniewagę.
Codziennie znajdujemy Łazarza, jeśli go szukamy, co dzień widzimy Łazarza, choćbyśmy go nie szukali.
Jeżeli mamy klucz, gdzieś muszą znajdować się drzwi, które nim można otworzyć.
Czy był zwierzęciem, skoro muzyka tak go pociągała?
Nie ten naprawdę szanuje, co całuje, ale ten, co w zgodzie żyje.
Ktoś wyjął mnie znikąd i wrzucił nigdzie.
Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?