
[...] przemoc, nawet jako środek ostateczny, przynosi kiepskie rezultaty.
[...] przemoc, nawet jako środek ostateczny, przynosi kiepskie rezultaty.
Najtrudniejsze jest trwanie w poczuciu szczęścia.
Przyjaciel to więcej niż krewny.
Jednak największy kłopot mam ze słowem "jestem".
Nie podoba mi się świat gdzie "właściwe" zdarza się tak rzadko, że uważamy je za uprzejmość.
I tak się
właśnie kończy świat,
nie hukiem, a skomleniem.
Są tajemnice, które umykają ludzkiemu poznaniu.
Powiedziała mi: Tak bardzo się boję... Zapytałem: Czego? A ona: Bo jestem tak bardzo szczęśliwa. Takie szczęście jest aż przerażające. Zapytałem ją, dlaczego tak uważa. Odpowiedziała: Bo takie szczęście przytrafia się tylko wtedy, gdy zaraz ma się coś utracić.
Naprawienie złych rzeczy w życiu wymaga
zwykle czasu, ale ostatecznie się to udaje.
Moje życie albo cudze. Najpewniej
jakieś wymyślone. Ulepione z
lektur, niespełnień, starych filmów, niedokończonych rojeń, zasłyszanych legend, niewyśnionych snów. Moje życie. Kotlet z białka i kosmicznego pyłu.
Problem polega nie na tym, czy kochamy, ale co kochamy.