Maskowanie się i tajemniczość wydają się konieczne w życiu melancholika.
Maskowanie się i tajemniczość wydają się konieczne w życiu melancholika.
Chciałam wiedzieć wszystko, chociaż
w niewiedzy zawsze była jakaś nadzieja.
Lek zapukał do drzwi. I wiara otworzyła je i nic za drzwiami nie było.
Jestem czarną wdową w żałobie po swoich niespełnieniach.
Cicho, cicho, dzieci. To nie demony, nie diabły...
Gorzej. To ludzie.
Na przekór wszystkiemu, co odbiera siłę. Na tym właśnie opiera się dobre życie.
Przegrana zaczyna się wtedy, gdy wytrwałość uznamy za przegraną.
To jedyna rzecz, co do której mój lekarz prowadzący może mieć rację. Nie ma powrotu do tego, co było. Więc możemy równie dobrze iść dalej.
Chcę zostać oczyszczona. Chcę spalić złe wspomnienia i wszystko, co we mnie złe.
...nawet zepsute zegary pokazują dwa razy dziennie właściwą godzinę.
Żyjemy i umieramy, a cała reszta to tylko złudzenie. Całe to gadanie o uczuciach i wrażliwości to jedno wielkie kurze łajno. Zmyślone, subiektywne, emocjonalne brednie. Nie ma duszy. Nie ma Boga.
Są tylko decyzje, choroby i śmierć.