
Tyle uniesień, które mnie dyskwalifikują...
Tyle uniesień, które mnie dyskwalifikują...
Wie pan, bo miłość to świadomość, że jest się kimś najważniejszym. To życie z kimś, kto przytrzyma mocno za rękę, gdy ziemia się zatrzęsie, a nie z kimś, kto sam co chwila będzie wywoływał trzęsienie ziemi słowami "Odchodzę!". Miłość to siła, która nierozerwalnie łączy, spaja w jedno i nie pozwala wypowiadać słów, które tak bardzo ludzi dzielą. Bo miłość to niemożność wyobrażenia sobie życia bez tej osoby.
Chce wpełzać w jakąś dziurę i umrzeć.
Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
A może Bóg sobie mnie upatrzył na ateistę?
Czterdzieści lat miłości do kogoś przeobraża się w pluskiewki i taśmę.
To paskudne uczucie odkryć,
że tkwi się w czymś po uszy,
choć człowiek myślał, że
zaledwie brodzi po kolana.
Lepiej zginąć własną
drogą, niż ocalić się, idąc cudzą.
Bo może właśnie o to w życiu chodzi.
Żeby ktoś przy tobie był - nawet kiedy
szukasz w nocy małego zagubionego
kotka. Nawet jak świeczka się nie pali.
Strach jest twoim wrogiem.
Los czasem rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą.