
Nic we mnie nie ma. Nic nie zostaje.
Nic we mnie nie ma. Nic nie zostaje.
To, czego się pragnie, i to, co się otrzymuje, to zwykle dwie całkiem różne rzeczy.
Byłem szlachetnym sokołem, panem nieba! Zerwałem się z chodnika i wleciałem prosto w płot.
Nie w tym rzecz, ile jeszcze przed nami upadków, ale w tym ile razy będziemy mieli siłę wstać.
Wiedziałam, że z każdym krokiem oddalam się od niego bezpowrotnie.
Pies za ciebie zginie, ale nigdy cię nie okłamie. I spojrzy ci prosto w oczy.
Byłam rozkojarzona i zablokowana, otoczona niedopracowanymi piosenkami i niedokończoną poezją. Brnęłam i brnęłam, ale w końcu zawsze natrafiałam na mur, na moje własne wyimaginowane ograniczenia. A potem poznałam faceta, który zdradził mi swój sekret, bardzo prosty zresztą: Gdy natrafiasz na mur, rozwal go kopniakiem.
Kamień, który się toczy, nie obrasta mchem.
Religia to nie cyrk, z nieboszczykami wyskakującymi co chwila z grobów!
Nikomu nie życzę źle. Nie umiem. Nie wiem, jak to się robi.
W oczach ludzie są najprawdziwsi.