
Kiedy wychodzę na ulicę, pierwsze, co mi przychodzi do głowy, ...
Kiedy wychodzę na ulicę, pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to – eksterminacja.
Tylko głupiec mógłby się nie bać.
Im bardziej płaczę, tym słabsza się staję. Nie jestem już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć.
Umieranie nie może być aż tak złe. Wielu się to udało i nigdy nie wrócili, żeby się poskarżyć.
Andrzej to bardzo troskliwy mąż i ojciec, a co dla mnie najważniejsze - zawsze dotrzymuje słowa.
-No cóż...doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w piekle, to mogę po drodze zaszaleć.
Wpatruje się we mnie tymi swoimi niebiesko-zielonymi oczami, i nagle czuję się winny, nie rozumiem dlaczego. Ale jest coś w jej spojrzeniu, zawsze gdy na mnie patrzy mam wrażenie, że ona jest jedyną osobą, która wie, jaki pusty jestem w środku. Znalazła pęknięcia w zbudowanej przeze mnie obsadzie, którą jestem zmuszony nosić co dzień i to mnie petryfikuje. Ta dziewczyna dokładnie wie, jak mnie zniszczyć.
W naturze nie chodzi o zatrzymywanie starych rzeczy, ale o tworzenie nowych.
Zawsze miałem jedną filozofię- mieć jak najwięcej książek
Miłość, tak jak bilet miesięczny, traci swą ważność i najlepiej kupić nowy, chyba że się woli chodzić.
To wymaga odwagi by się rozwijać i stać się tym, kim naprawdę jesteś.