Zawsze powtarzam, że nie wierzę w prawdziwą miłość, ale zostawiam ...
Zawsze powtarzam, że nie wierzę w prawdziwą miłość, ale zostawiam drzwi uchylone, bo nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby ktoś zechciał pewnego dnia udowodnić mi, że się mylę.
Serce mi się ścisnęło, jak go zobaczyłam. Głupie to serce jakieś, czy co?
Na tym chyba właśnie polega miłość - że widzę, jaki jest popaprany, ale i tak go kocham, bo wiem, że i ja jestem tak samo popaprana, a może nawet bardziej.
Bóg kocha każdego z nas osobiście miłością bezwarunkową.
Nie igra się z miłością.
Nikt nie może zapełnić nieobecności pozostawionej przez inną osobę.
Bo miłość to bycie do dyspozycji, to gotowość do tego, by usłużyć, pomóc, przydać się, zaopiekować się. To chęć bycia potrzebnym.
Szczęście - tutaj nie da się nic zrobić za pieniądze. Szczęście ma do czynienia z sercem i z miłością - a te są za darmo.
Miłość jest wtedy, gdy z dnia na dzień bliska Ci osoba staje się całym twoim światem.
Kiedy jest się w nieszczęściu, trzeba kochać nieszczęśliwych, albo przestać kochać samego siebie.
Może o to właśnie chodzi w życiu. Żeby ktoś przy Tobie był, na dobre i na złe. Zawsze. Kiedy ciemno, źle, gdy świeczka się nie pali. Pomimo, mimo i wbrew, nawet gdy wydaje nam się, że nikogo nie potrzebujemy, bo jesteśmy tak samowystarczalni. Nie prawda. Ludzie potrzebują innych ludzi. W pojedynkę nie mogą istnieć.