
Są godziny, które liczą się podwójnie, i lata niewarte jednego ...
Są godziny, które liczą się podwójnie,
i lata niewarte jednego dnia.
Czas jest równie cierpliwy jak wieczność. Przemijać ma tylko to, co przemijać może. Wszystko, co stać się musi, czeka na swoją chwilę.
Czas przemija, marnieje, ucieka. Wydaje nam się, że mamy go tyle, ile chcemy. A potem z nagła dostrzegamy, że minął, ulotnił się, odszedł i nie powróci nigdy więcej. Przemija, a my z nim...
Najgorsza jest świadomość, że minęło coś pięknego,
co więcej już nie będzie miało szansy się powtórzyć.
Przemijanie. To straszne słowo, które dla człowieka jest jak crux fidelis dla wampira. Przemijanie to jest dopiero coś. Tak naprawdę można by żyć bez wieczności. Ale bez przemijania? To nie byłoby życie, tylko marazm.
Nie rozumiesz świata póki nie zrozumiesz, że ziarno pszenicy, które wpada w ziemię i jest nieodwołalnie stratne, dopiero wtedy zaczyna istnieć naprawdę. I że to, co ginie, nie ginie, aby zdobić kompozycję literacką. Ginie, żeby stworzyć nowe życie. To, co nazywamy przemijaniem, jest początkiem nowego istnienia.
A wspominać... wspominać to starzeć się jeszcze bardziej...
Idzie zima. Skwierczy zrozpaczony świerszcz. Kochankowie są jeszcze blisko. Pod opadającymi liśćmi drży miłość, ale wszystko to przemija... Przemijają lato, miłość, ludzie. Drzewa gubią liście, wieczory są coraz dłuższe, ciszej śpiewają ptaki...
Jeśli zrozumiesz, że wszystko przemija, będziesz próbował choć raz na zawsze zatrzymać czas. Ale nie da się zatrzymać czasu, jeszcze bardziej nie da się zatrzymać przemijanie, które jest jego esencją. To zrozumienie musi prowadzić nas do akceptacji przemijania jako naturalnej części naszego życia.
To, co przemija, jest zawsze piękne. Prawda, błądząc po świecie, staje się kamuflażem. Tylko błąd jest szczerze brzydki. Obnażony błąd jest wprost straszny a przelotny jest często wulgarnie piękny.
Tak wiele ginie. Może to najlepiej świadczy, ile w ogóle dzieje się na świecie. Zginąć trzeba umieć. Szacunek dla przemijających.