Robert Lewandowski od niedawna jest nowym zawodnikiem zespołu FC Barcelona. W minioną sobotę nasz rodak po raz pierwszy w barwach katalońskiego klubu zagrał w meczu towarzyskim na Camp Nou. Polak w rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział, jak wspomina to, co wydarzyło się w ostatnich dniach w jego życiu.
Na ten dzień czekali wszyscy fani Roberta Lewandowskiego, którzy w połowie lipca dowiedzieli się, że Polak został oficjalnym zawodnikiem hiszpańskiego klubu FC Barcelona. 5 sierpnia odbyła się uroczysta prezentacja piłkarza na stadionie Camp Nou, który na murawie zaprezentował się w koszulce z numerem „9”. U boku Roberta Lewandowskiego nie mogło zabraknąć także jego bliskich w tym oczywiście żony Anny, która wielokrotnie podkreślała, że wspiera Roberta na każdym etapie jego kariery.
W minioną sobotę Duma Katalonii zagrała na swoim stadionie pierwszy mecz nowym składzie. Fani Lewego zastanawiali się, czy Robert pojawi się w wyjściowym składzie i tak też się stało. Co więcej, piłkarz wyszedł na boisko i już w 3 minucie zdobył swój pierwszy gol dla FC Barcelony.
Lewandowski o debiucie w barwach Barcelony
O transferze Lewandowskiego z Bayern Monachium do FC Barcelony mówiono już od dawna, lecz dopiero kilka tygodni temu oficjalnie potwierdzono, że nasz rodak po 8 latach zmieni swój klub. Warto dodać, że jest pierwszym Polakiem w historii, który gra dla tego katalońskiego zespołu.
Debiut Lewandowskiego był szeroko komentowany w mediach, a piłkarza na stadionie Camp Nou postanowili tłumnie przywitać także jego rodacy.
Nowy napastnik FC Barcelony w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że był zaskoczony, że aż tylko Polaków pojawiło się na jego oficjalnej prezentacji.
Na początku raczej tak o tym nie myślałem. W sensie, że jestem pierwszym Polakiem w Barcelonie... Ale na prezentacji zobaczyłem na stadionie mnóstwo polskich flag. I powiem szczerze, że byłem zszokowany tym widokiem, zaskoczony, że aż tylu rodaków przyjechało na moją prezentację. Wtedy poczułem wielką dumę. I pomyślałem: "Ja, chłopak z Polski, dotarłem tutaj!". Przyszło mnie przywitać 57 tysięcy ludzi!
Lewy podkreślił, że ten moment był wyjątkowy, jednak mimo iż osiągnął już tak wiele, nigdy nie zapomni początków swojej kariery.
To coś absolutnie wyjątkowego. Stałem tu, na Camp Nou, rozglądałem się, a przed oczyma miałem w pewnym momencie te wszystkie "małe stadioniki" w Polsce, te miejsca, w których zaczynałem, gdzie grałem na początku. Bo wprawdzie już od wielu lat jestem za granicą, ale przecież dobrze pamiętam, gdzie i jak to się zaczęło... Te pierwsze chwile w Barcelonie to był naprawdę niesamowity moment, który w pamięci zawsze będę pielęgnował. Nie każdemu jest dane przeżyć coś takiego.
Robert przyznał także, że wbrew temu, co mogą niektórzy pomyśleć, nie przeszedł do Barcelony po to, aby w końcu zdobyć Złotą Piłkę.
Na pewno nie miało to żadnego znaczenia przy zmianie klubu. Nigdy w sytuacji transferowej ani o tym nie mówiłem, ani nawet tak nie myślałem. Nie był to nawet minimalny element planu, to kwestia kompletnie poboczna, bez wpływu na moje przejście do Barcelony. – wyznał Lewy