Do mediów dotarły najnowsze informacje z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, która nadzoruje śledztwo w sprawie niewyjaśnionej śmierci 15-miesięcznej dziewczynki w jednym z prywatnych punktów opieki w Kołobrzegu. Sprawa od początku wzbudza ogromne emocje i niepokój, a opinia publiczna zadaje sobie jedno pytanie: co tak naprawdę wydarzyło się w tamtym miejscu?
Dramatyczne chwile w żłobku
W poniedziałkowe przedpołudnie w Kołobrzegu doszło do dramatycznego zdarzenia, które wstrząsnęło nie tylko lokalną społecznością, ale i całym regionem. W jednym z prywatnych punktów opieki dziennej, przeznaczonych dla małych dzieci, życie straciła 15-miesięczna dziewczynka.
Jak relacjonują świadkowie, tragedia wydarzyła się nagle. Dziecko spało, gdy opiekunka zauważyła, że jego skóra zaczęła sinieć. Niezwłocznie wezwała pomoc. Na miejsce jako pierwsi przybyli strażacy, którzy rozpoczęli akcję reanimacyjną.
Z relacji opiekunki wynika, że dziecko spało, kiedy nagle zrobiło się sine. Wezwano służby ratunkowe, a pierwsi na miejscu pojawili się strażacy, którzy rozpoczęli resuscytację — st. sierż. Pamela Borkowska, kołobrzeska policja.
Po kilku minutach do akcji włączyli się ratownicy medyczni oraz śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo intensywnej i długotrwałej walki o życie dziecka, nie udało się go uratować.
Ratownicy przejęli czynności resuscytacyjne, jednak po wielu minutach walki o życie dziecka, stwierdzono zgon — Natalia Dorochowicz, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Na miejscu pojawiła się policja oraz prokurator, którzy zabezpieczyli teren i rozpoczęli czynności wyjaśniające. Dochodzenie nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Koszalinie.
Śledczy prowadzą postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Na ten moment nie znaleziono jednak żadnych dowodów, które sugerowałyby niedopatrzenie czy błąd personelu.
Czekamy na wyniki sekcji zwłok, które pozwolą określić przyczynę zgonu — poinformowała prokurator Ewa Dziadczyk.
Dziennikarze nieoficjalnie dowiedzieli się, że dziecko nie miało żadnych wcześniejszych objawów choroby, co tylko pogłębia zagadkę nagłej śmierci. Przyczyna zatrzymania krążenia pozostaje nieznana.
Placówka, w której doszło do tragedii, to niewielki prywatny punkt opieki dziennej, forma opieki nad dziećmi alternatywna dla żłobków. Obowiązują ją ścisłe przepisy, m.in. konieczność przeszkolenia opiekunów z zakresu pierwszej pomocy.
Placówka przeszła wcześniej kontrole ze strony urzędników miejskich, co potwierdza legalność jej funkcjonowania.
ZOBACZ TAKŻE: Tragedia w żłobku! Nie żyje 1,5 roczna dziewczynka
Najnowsze ustalenia prokuratury w sprawie śmierci w żłobku
W rozmowie z portalem Wirtualna Polska rzecznik koszalińskiej prokuratury, Ewa Dziadczyk, ujawniła najnowsze szczegóły dotyczące śledztwa. Na ten moment nie ma podstaw, by mówić o udziale osób trzecich czy o tragicznym wypadku, takim jak zakrztuszenie się czy upadek.
Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, żeby to był jakiś wypadek, jak zakrztuszenie się, upadek itp. (…) Nic nie wskazuje też na udział osób trzecich. Opiekunowie byli trzeźwi, mają uprawnienia do prowadzenia tego rodzaju placówki — Ewa Dziadczyk dla WP.
Sekcja zwłok dziewczynki ma odbyć się dziś lub jutro, czyli 21 lub 22 października. To właśnie ona ma pomóc wyjaśnić, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Prokuratura nie wyklucza żadnego scenariusza, ale już teraz zaznacza, że pewne możliwości jak zakrztuszenie, zostały wykluczone.
Trudno przewidzieć, kiedy odbędzie się sekcja zwłok dziecka. Najbardziej prawdopodobne terminy to 21 lub 22 października z uwagi na wagę sprawy — Ewa Dziadczyk dla WP.

źródło zdjęć: Canva