Cóż za smutna epoka, w ...
Cóż za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom, niż zniszczyć przesąd.
Czasami to życie nie chce nabrać formy, ot tak, bo się uparło!
Potrzeba żeglować, nie potrzeba żyć!
W naszym życiu nic nie jest na stałe. Na tym polega jego urok. Życie to chaos. Ale głęboko wierzę, że ludzie, którzy się obok nas pojawiają dzielą się na dwie kategorie. Czasami znajdujemy osobę, która będzie z nami na lata, a czasami zjawia się obok nas ktoś na chwilę. Na sezon. Jak kolekcja wiosna/lato, jesień/zima. Ktoś, kto jest z nami z określonego powodu. Ktoś, kto nas czegoś nauczy. O sobie albo o świecie. I siebie również. Ktoś, kto da nam dużo przyjemności. Obudzi w nas uczucia, które – wydawałoby się – dawno w nas przygasły. Ktoś, kto nas zmieni. A później po prostu odejdzie.
Bo czas żadnych ran nie leczy. Czas może tylko uczy nas rozsądniej obchodzić się z bólem, jakoś bandażować te rany. Żyć z nimi i tyle.
Twoje serce jest tam gdzie twój skarb. Musisz odnaleźć ten skarb, aby wszystko nabrało sensu.
Dopóki idziemy, jest w porządku.
A czymże jest wiek siedemnastu lat, jeśli nie najdalszą granicą dzieciństwa.
Maski się zmieniają, ale twarze pod maskami pozostają te same.
Kiedy staram się świadomie zapamiętać jakąś chwilę, nigdy się to nie udaje.
Nie masz wpływu na reakcję ludzi, którzy są wokół Ciebie. Ale masz wpływ na dobór ludzi, którymi się otaczasz.