
Jego spojrzenie wyrażało taki ocean pogardy, że mogłabym się w ...
Jego spojrzenie wyrażało taki ocean pogardy, że mogłabym się w nim utopić.
W niedzielę wieczorem, siedząc przy świątecznej zakąsce, zastanawialiśmy
się nad dziwną naturą ludzi, którym
nie podobała się taka piękna tradycja, obchodzona uroczyście każdego roku. Lokatorka z parteru "nowa",
której strzelałem po oknem,
mówiła do jednej sąsiadki:
- Tak moja pani, byłam w kościele na rezurekcji i modliłam się do Pana Boga, żeby tych s..synów szlag nareszcie trafił za to, że strzelali mi pod oknem
i całą noc nie dali spać.
Kochać, to dać komuś władzę, by mógł cię zabić.
Moją głowę zaczęły wypełniać obszary nicości. Pozostały w niej do dziś.
Czy to już miłość, gdy ktoś zajmuje tak dużo miejsca w życiu drugiej osoby, że po jego odejściu powstaje niemożliwa do zapełnienia ziejąca pustka?
O miłości się nie mówi. Miłość się wyraża. Słowem również, ale to jest tylko jedna z rozlicznych manifestacji, manifestacja słowna, i nie powiedziałbym, że najlepsza.
(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.
Akceptacja nieakceptowalnego jest najpotężniejszym źródłem uczucia czystej wdzięczności na tym świecie.
Żadna sprawa nie jest przegrana,
jeśli choć jeden głupiec o nią walczy.
Dobrze wiemy, że umiera się raz. Na tym koniec.
Najtrudniej wywabić kropkę postawioną nad i.