Rzeka Wkra, przepływająca przez okolice Żuromina na Mazowszu, zmaga się z dramatycznym kryzysem ekologicznym. Od kilku dni mieszkańcy obserwują setki martwych ryb wypływających na powierzchnię!
- Dramat na Wkrze! Tona ryb nie żyje, burmistrz błaga o pomoc
- Strażacy i mieszkańcy na pierwszej linii
- Samorząd wzywa na pomoc
- Pobieranie próbek i oczekiwanie na wyniki
- Mieszkańcy ratują rzekę
- Co dalej z Wkrą?
Dramat na Wkrze! Tona ryb nie żyje, burmistrz błaga o pomoc
Przyczyną jest drastyczny spadek zawartości tlenu w wodzie, co doprowadziło do masowego śnięcia ryb. Sytuacja jest na tyle poważna, że w akcję ratunkową włączyli się strażacy, samorządowcy i lokalni mieszkańcy.
– „Pomóżcie naszej Wkrze, naszej przyrodzie” – apeluje burmistrz Żuromina, Michał Bodenszac, podkreślając, że lokalne siły zrobiły już wszystko, co mogły.
Strażacy i mieszkańcy na pierwszej linii
Z komunikatu wydanego przez urząd województwa mazowieckiego wynika, że strażacy z Państwowej Straży Pożarnej oraz druhowie z OSP codziennie wyławiają martwe ryby, które unoszą się na powierzchni wody. Do tej pory udało się usunąć ponad tonę śniętych ryb.
– „Po podjętych działaniach tlenu w wodzie jest nadal mało, jednak jego ilość stopniowo rośnie” – informuje urząd.
Dodatkowo wprowadzono zakaz korzystania z wody z rzeki, ostrzegając przed jej zanieczyszczeniem. Mieszkańcy opisują ją jako „brudną i rdzawą”, co potęguje obawy o dalsze skutki katastrofy.
Samorząd wzywa na pomoc
Burmistrz Michał Bodenszac od kilku dni alarmuje o skali zagrożenia. W mediach społecznościowych opublikował dramatyczny wpis, w którym opisał wysiłki gminy i mieszkańców.
– „Nic nowego nie wymyślimy. Doszliśmy do ściany. Potrzeba profesjonalnego i wykwalifikowanego zaangażowania odpowiednich służb. Pomóżcie naszej Wkrze, naszej przyrodzie” – napisał.
Samorządowiec zaznaczył, że gmina działała od razu, powiadamiając odpowiednie służby i organizując lokalne wsparcie, jednak sytuacja wymaga interwencji na szczeblu wojewódzkim i krajowym.
Pobieranie próbek i oczekiwanie na wyniki
W czwartek inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska rozpoczęli pobieranie próbek wody w trzech miejscach: Lubowidzu, Brudnicach i Poniatowie. Wyniki badań mają być dostępne w najbliższych dniach, a one przesądzą o skali zanieczyszczenia i wskażą możliwe źródło problemu.
Na razie głównym podejrzanym pozostaje niski poziom tlenu, który mógł być efektem wysokich temperatur i zanieczyszczeń organicznych.
Mieszkańcy ratują rzekę
Na pomoc ruszyli również zwykli mieszkańcy, w tym wędkarze i wolontariusze z okolicznych wsi. W Brudnicach zorganizowano prowizoryczne systemy napowietrzania wody, aby dać rybom szansę na przetrwanie.
– „Robimy co możemy. Mamy trzy napowietrzane zbiorniki. Jak ryby dochodzą do siebie, przewozimy je pod jazy, gdzie woda jest bardziej natleniona. Padłe ryby zbieramy w worki” – relacjonują mieszkańcy w mediach społecznościowych.
To nie pierwszy raz, kiedy lokalna społeczność musi walczyć o życie swojej rzeki. Rok temu podobna katastrofa dotknęła rzekę Dzierżnię. Teraz ludzie obawiają się, że jeśli sytuacja na Wkrze nie zostanie szybko opanowana, straty w ekosystemie mogą być ogromne i trudne do odwrócenia.
Co dalej z Wkrą?
Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa kryzys i czy uda się uratować resztę ekosystemu. Wszystko zależy od tego, czy poziom tlenu w wodzie uda się szybko ustabilizować.
Jedno jest pewne – sytuacja w Żurominie to kolejny dowód na to, jak bardzo nasze rzeki są narażone na skutki zmian klimatycznych i działalności człowieka.
– „To nie jest tylko problem ryb. To problem całego środowiska i nas wszystkich” – podkreślają lokalni aktywiści.
źródło zdjęcia: Canva