Nie żyje wokalista, którego hity nucił cały świat. Zastanawiające okoliczności śmierci

Jak podają zagraniczne media, otoczony najbliższymi, w szpitalu zmarł amerykański wokalista Dwight Twilley. 72-latek z Tulsy miał odejść kilka dni po wypadku. W mediach pojawiają się na ten temat sprzeczne informacje.

Nie żyje Dwight Twilley

Informacje o śmierci Dwighta Twilleya potwierdziła jego żona Jan. Wpis pojawił się także na facebookowym profilu Church Studio w Tulsie, gdzie wokalista nagrywał wiele ze swoich utworów.

Z ciężkim sercem dzielimy się druzgocącą wiadomością o śmierci Dwighta Twilleya. Dziś spokojnie odszedł z tego świata, otoczony miłością swojego życia Jan i bliskimi przyjaciółmi. Strata jest niezmierzona, a nasze słowa nie są w stanie oddać głębi żalu. Muzyczne umiejętności Dwighta poruszyły niezliczoną liczbę ludzi, zostawiając niezatarty ślad w wielu sercach - czytamy w poruszającym pożegnaniu.

W mediach pojawiają się sprzeczne informacje, co do przyczyny śmierci artysty. Jak podaje portal muzyka.interia.pl, Dwight zmarł po tym, jak kilka dni przed śmiercią za kierownicą doznał rozległego udaru i wylewu krwi do mózgu. Pojawiają się także informacje, że 72-latek kilka dni przed odejściem złamał nogę i czekał na operację kości piszczelowej. Miał nie doczekać tego zabiegu.

Na oddział intensywnej terapii 72-letni wokalista trafił po wypadku samochodowym. Kilka dni przed śmiercią za kierownicą doznał rozległego udaru i wylewu krwi do mózgu. Stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w drzewo - podaje Interia.

Dwight Twilley zmarł w wieku 72 lat, zaledwie kilka dni po tym, jak podzielił się z fanami informacją o nie najlepszym stanie zdrowia. Artysta wyjawił, że ma złamaną nogę i oczekuje na operację - czytamy na portalu plotek.pl.

Kariera Dwighta Twilleya

Dwight Twilley zaangażował się w muzykę po obejrzeniu występu The Beatles w programie telewizyjnym "The Ed Sullivan Show". Wspólnie z przyjacielem Philem Seymourem założyli zespół, który później przyjął nazwę the Dwight Twilley Band.

W latach 70. osiągnęli szczyt popularności dzięki singlowi "I'm On Fire", który dotarł do 16. miejsca na liście "Billboard". Niestety, mimo sukcesu, zespołowi nie udało się utrzymać tej popularności z powodu problemów z wytwórnią. W 1978 roku Twilley i Seymour się rozstali, a Seymour zmarł na chłoniaka w 1993 roku. W trakcie solowej kariery Twilley unikał wykonywania piosenek, które wcześniej śpiewał jako główny wokalista zespołu razem z Seymourem.

W samodzielnej karierze muzycznej Dwighta Twilleya największym sukcesem okazała się piosenka "Girls" z 1984 roku, zajmując 16. miejsce na listach. Jego ostatnim albumem był "Always" z 2014 roku.

ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje znany dziennikarz. Prowadził kultowy program w TVN

Udostępnij: