Kuba Błaszczykowski były reprezentant piłki nożnej przeżył w dzieciństwie bardzo trudne i wzruszające momenty. Co takiego się wydarzyło? Czy miało to wpływ na jego karierę?
- Korzenie rodzinne
- Tragedia rodzinna
- Poruszające momenty
- Tragedia zmieniła jego życie
- Wywiad z Moniką Olejnik
- Losy młodego piłkarza
- Droga do kariery
Kuba to znany i powszechnie lubiany piłkarz. Ma za sobą wiele sukcesów i osiągnięć w dziedzinie jaką reprezentuje.
Korzenie rodzinne
Znany piłkarz wychował się we wsi Truskolasy pod Częstochową wraz z bratem. Ich matka, Anna, zatrudniona była jako ekspedientka w warzywnym sklepie, natomiast ojciec, Zygmunt, pełnił rolę nauczyciela wychowania fizycznego.
Tragedia rodzinna
Do tragicznych wydarzeń doszło kiedy Kuba miał zaledwie 10 lat. W swojej autobiografii wspomina moment kiedy jego ojciec zabił matkę na jego oczach. Tych chwil nie da się zapomnieć. Każdy swój mecz gra upamiętniając osobę swojej mamy.
Poruszające momenty
W archiwalnym tekście „Party” umieszczony jest tekst dotyczący tego zdarzenia. Po każdym zdobytym golu, Kuba Błaszczykowski wznosił palec w kierunku nieba, oddając hołd swojej zmarłej mamie. Przed każdym wejściem na boisko to właśnie o niej myślał, wierząc że to ona kibicuje mu z nieba.
W programie „Niepokonani” prowadzonego przez Krzysztofa Ziemca wypowiedział te słowa:
„Ludziom się wydaje, że mam wszystko: pieniądze, samochód, gram w dobrym klubie, że mam wszystko, czego chcę. Nie, nie jest tak, bo nie mam tej najważniejszej osoby. I zawsze w moim sercu będzie rysa, o której będę pamiętał”
Do tego tragicznego zdarzenia doszło 13 czerwca 1996 roku. Kuba miał wtedy 11 lat, kiedy na jego oczach ojciec zabił matkę nożem kuchennym.
W swojej biografii wyznał:
„Bawię się klockami, jest uchylone okno, i naglę słyszę rozmowę. Wiem, kto rozmawia, zamarłem, i słyszę, jak się kłócą. I słyszę: A masz ty k***! I krzyk: Aaa! Wybiegłem, jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi. Wróciłem do domu i krzyczę: "Mama leży w rowie". Wróciłem do niej i zacząłem ją dotykać, taki specyficzny zapach się unosił. Myślałem, że to mleko się wylało. Wziąłem ją za rękę, a moje dwa czy trzy palce wpadły do rany. Wtedy wiedziałem, że jest niedobrze. Wydaję mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic. Cisza. Pobiegłem w skarpetkach, bo nawet butów nie założyłem, zadzwonić po pogotowie. Jak wróciłem, wszyscy już tam byli. A potem to już wszystko było obok mnie. Byłem oszołomiony. Nie ma nic. Nic nie pamiętam”
Jako młody chłopak przeżył podwójna tragedię. Stracił ukochaną mamę, a tato trafił do więzienia.
„To, co się wydarzyło, odmieniło moje życie. Zacząłem inaczej myśleć, inaczej żyć. To tak, jakby kamień spadł ci na głowę, a po tygodniu obudziłbyś się i musiał rozpocząć nowe życie” – rozmowa z Krzysztofem Ziemcem.
Tragedia zmieniła jego życie
Po raz pierwszy opowiedział te historię Krzysztofowi Ziemcowi. Przez wiele lat milczał, choć próbowano pisać na ten temat, dziennikarze mieli zakaz przeprowadzania jakichkolwiek wywiadów z Kubą.
Piłkarz nie chciał rozmawiać na ten temat z ojcem, postanowił nie nawiązywać z nim kontaktu.
Jednak, gdy dowiedział się o śmierci ojca 23 maja 2012 roku, mimo bolesnych wspomnień, pojechał na pogrzeb. Zamiast być na zgrupowaniu reprezentacji przed Euro 2012, pojawił się w rodzinnym Truskolasach – miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. To tam przeżył najgorszy koszmar, ale również dzięki wsparciu bliskich uporał się z piętnem tragedii i wyruszył w drogę na szczyt.
Wywiad z Moniką Olejnik
Ostatnio w wywiadzie z Moniką Olejnik w programie "Monika Olejnik. Otwarcie" w TVN GO Kuba także wspomniał swoją mamę. Mówił o pustce, która została po niej, nawiązał do historii, jaką przeżył w dzieciństwie.
"Ta pustka już zostanie" - wyznał Kuba
Piłkarz wyznał,że bardzo by chciał podzielić się swoimi sukcesami z mamą.
"Żeby z uśmiechem spojrzała na to wszystko, że warto było wierzyć, że będę grać w piłkę"
To był dla niego bardzo trudny czas, który jak sam twierdzi nie wie jak udało mu się przezwyciężyć. Wyznał, że był przez rówieśników oceniany.
"Słyszałem najgorsze rzeczy. Czułem się niesprawiedliwie oceniany. Czułem, że cały świat jest przeciwko mnie. Czemu mam odpowiadać, za coś, czego nie zrobiłem?"
W tym samym wywiadzie piłkarz wspomniał, że najlepszą terapią okazała się gra w piłkę.
"Piłka uratowała mi życie"
Losy młodego piłkarza
Kuba to bardzo uzdolniony zawodnik naszej reprezentacji. Wiele mówiono o sukcesie naszej grupy dzięki jego osobie. To wszystko zawdzięcza tym, którzy w tych trudnych chwilach nie zostawili go, ale pomogli otrząsnąć się i iść dalej.
Opiekę nad nim i jego bratem przejęła wtedy babcia Felicja.
„Nie wiem, co by wówczas było, gdyby nie babcia. Odegrała główną rolę w tym, żebym stał się normalnym człowiekiem” - mówił Błaszczykowski.
W jego życiu dużą rolę odegrał również wujek Jurek, który odkrył w nim talent i zaraził miłością do piłki nożnej. To on dołożył wszelkich starań do powrotu do treningów Kuby.
Droga do kariery
Cała sytuacja nie zniechęciła go do podjęcia trudu walki, by być najlepszym. W jednym z wywiadów mówił:
„Trzeba było wiele wyrzeczeń i potu, żeby znaleźć się tu, gdzie jestem. Ludzie z miasta mają łatwiej, ci z wiosek, żeby coś osiągnąć, muszą mieć więcej samozaparcia, charakteru, siły ducha”
Codziennie pokonywał wiele kilometrów, aby rozwijać swój talent i pasję.
„Jechałem dwie godziny autobusem, żeby trenować półtorej godziny. Czasem na przyjazd autobusu musiałem czekać ponad dwie godziny, bo różnie bywało z komunikacją”
Babcia starała się dbać o wszystko. Wujek stał się prawdziwym mentorem. Dzięki niemu Kuba wyjechał do Zabrza, gdzie rozwijał swój talent w piłkarskiej szkółce Górnika.
Po latach starań trafił do pierwszoligowej Wisły Kraków. Po roku gry w Wiśle zdobył tytuł "Najlepszego Pomocnika Orange Ekstraklasy". W ciągu dwóch lat został sprzedany za 3,3 miliona euro do Borussii Dortmund.
W niemieckim klubie Kuba wypracował sobie reputację bardzo religijnej osoby (uczestniczył w akcji "Nie wstydzę się Jezusa"), ale przede wszystkim jako dumny Polak.
Zawsze dbał o to, aby nikt nie obraził jego kraju. Koledzy z drużyny określali go jako bardzo skromnego człowieka i taki pozostał do dziś.