Wstrząsające wydarzenia z piątkowego wieczoru na drodze krajowej nr 57 między Bisztynkiem a Wozławkami w województwie warmińsko-mazurskim wciąż budzą ogromne emocje. W tragicznym wypadku zginął 37-letni strażak ochotnik Zbigniew M. oraz jego dwuletni synek Hubert. Do szpitala w Olsztynie w ciężkim stanie trafiła partnerka mężczyzny.
- Nowe fakty wyszły na jaw
- „Rodzina przeżywa ogromne cierpienie” – mówi ksiądz
- Strażacy żegnają kolegę
- Sprawca uciekł, ale długo się nie ukrywał
- Prokuratura szykuje zarzuty
- Społeczność pogrążona w żałobie
Nowe fakty wyszły na jaw
Do wypadku doszło 15 sierpnia, około godziny 21:37. Według ustaleń policji w prawidłowo jadącą skodę nagle uderzyło rozpędzone audi. Siła uderzenia była tak ogromna, że samochód rodziny został niemal doszczętnie zmiażdżony.
Śmierć na miejscu ponieśli mężczyzna i jego mały synek. Ocalała jedynie kobieta prowadząca skodę – matka dziecka i partnerka strażaka. To ona w najcięższym stanie trafiła do szpitala.
„Zdjęcia z miejsca tragedii unaoczniają ogrom wypadku – tył skody został praktycznie całkowicie zgnieciony” – relacjonują strażacy.
„Rodzina przeżywa ogromne cierpienie” – mówi ksiądz
Dramatyczne szczegóły wyszły na jaw dopiero podczas modlitwy w parafii św. Macieja Apostoła w Bisztynku. To wtedy ksiądz ujawnił, że kobieta, która przeżyła wypadek, jest w ciąży.
– W tym wypadku życie straciły dwie osoby: ojciec i jego maleńki synek. Ale cierpienie jest jeszcze większe, bo partnerka mężczyzny oczekuje dziecka. Ona teraz walczy o życie w szpitalu. Czy zdaje sobie sprawę, że straciła męża i syna? – pytał wiernych poruszony duchowny.
Słowa księdza wstrząsnęły mieszkańcami, którzy wciąż nie mogą pogodzić się z ogromem nieszczęścia.
Strażacy żegnają kolegę
Pierwszymi, którzy dotarli na miejsce tragedii, byli druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Wozławkach. Nie mieli pojęcia, że będą ratować jednego ze swoich.
Na oficjalnym profilu jednostki pojawił się poruszający wpis:
„Z głębokim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci naszego druha Zbigniewa i jego dziecka. Rodzinie i najbliższym składamy kondolencje oraz wyrazy współczucia. To strata, której nie da się opisać”.
Sprawca uciekł, ale długo się nie ukrywał
Kierowca audi, który doprowadził do tragedii, zbiegł z miejsca wypadku. Policjanci szybko jednak ustalili jego tożsamość. Po półtorej godziny został zatrzymany w swoim domu. Okazało się, że to 35-letni mieszkaniec gminy Bisztynek.
Badania krwi wykazały, że miał około 1,5 promila alkoholu. Sam próbował tłumaczyć, że pił dopiero po wypadku – rzekomo „dla uspokojenia nerwów”. Jednak to, czy mówi prawdę, potwierdzą dopiero badania retrospektywne.
Prokuratura szykuje zarzuty
Mężczyzna został osadzony w areszcie i w niedzielę doprowadzony do prokuratury. Najprawdopodobniej usłyszy zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia.
„To niewyobrażalna tragedia. Jeszcze wczoraj Zbigniew ratował innych, a dziś sam stał się ofiarą bezmyślności” – mówią druhowie z OSP.
Społeczność pogrążona w żałobie
Śmierć młodego strażaka i jego synka poruszyła całą Warmię i Mazury. W sieci pojawiają się setki kondolencji, a lokalna społeczność zbiera się, by wesprzeć rodzinę ofiar.
Pytania o sprawiedliwość i odpowiedzialność za tę tragedię będą powracały jeszcze długo. Mieszkańcy i przyjaciele zmarłego podkreślają jednak, że dziś najważniejsze jest wsparcie dla kobiety, która walczy o życie swoje i nienarodzonego dziecka.
źródło zdjęcia: Canva/X