W ostatnich dniach Dawid Kubacki przekazywał coraz bardziej optymistyczne wieści o stanie zdrowia żony. Właśnie podzielił się najnowszymi informacjami o tym, jak czuje się jego ukochana!
Gdy 20 marca Dawid Kubacki ogłosił, że jest zmuszony wycofać się z rywalizacji w Pucharze Świata, fani wstrzymali oddech. Okazało się, że ta nagła decyzja wyniknęła z dramatycznego stanu zdrowia jego żony. Marta Kubacka trafiła do szpitala z przyczyn kardiologicznych, a lekarze walczyli o jej życie.
Mój nagły powrót do domu.... jestem wam winien słowo wyjaśnienia😔 Moja żona Marta wylądowała w szpitalu z przyczyn kardiologicznych, jej stan jest ciężki i lekarze walczą o jej życie. Jest w dobrych rękach, to silna dziewczyna, wiem że będzie walczyła. Oczywiście to dla mnie koniec sezonu ale nie to jest teraz najważniejsze. – napisała Kubacki.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje aktor znany z seriali „Pierwsza miłość” i „Kryminalni”
Dawid Kubacki mówił, że jest coraz lepiej!Od tej pory wszyscy trzymają kciuki za powrót Marty Kubackiej do zdrowia! W ostatnich dniach Dawid Kubacki przekazywał coraz bardziej optymistyczne wieści o stanie zdrowia ukochanej.
"Dla Marty ten czas jest na pewno najcięższy"Ostatni czas był dla naszej rodziny czymś bardziej nieprzewidywalnym niż skoki narciarskie. Na żadnych zawodach nie stresowałem się tak, jak słysząc ciągły dźwięk z aparatur monitorujących funkcje życiowe mojej żony. Dziś dzień zawodów, a dla nas pierwsze zwycięstwo. Marta jest stabilna i każdy dzień przynosi jakiś postęp. Dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia!
W rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu, Kubacki powiedział, że stan zdrowia jego żony się poprawia, jednak walka wciąż trwa:
Sport zszedł na drugi albo nawet trzeci plan. Na szczęście stan zdrowia Marty poprawia się. Z dnia na dzień jest lepiej, robimy postępy. Po takich przejściach, jakich doświadczyliśmy przez ostatnie dwa tygodnie, robimy duże postępy, by wrócić do domu i dzieciaków.
*
Dla Marty ten czas jest na pewno najcięższy, bo to ona cierpi i musi się z tym wszystkim mierzyć. Mam nadzieję, że czuje moje wsparcie i to, że nie jest z tym wszystkim sama, ale mimo wszystko to jest rozłąka z dziećmi i tak naprawdę przechodzenie przez tę bardzo trudną sytuację. Ja też dopiero po półtora tygodnia dotarłem do domu, by zobaczyć się z dziećmi. Po dwóch kolejnych dniach wróciłem do szpitala. Będziemy działać dalej, bo nie mamy innego wyjścia.