To miała być przygoda ich życia, a zakończyła się tragedią. Pięcioosobowa załoga podwodnej Łodzi Titan zanurzyła się w otchłań Oceanu Atlantyckiego, aby podziwiać wrak Titanica. Teraz portal LBC przekazał, jak mogły wyglądać ostatnie chwile ekipy. Głos zabrała także kobieta, która obserwowała, jak jej mąż i syn schodzą na pokład łodzi podwodnej.
Implozja Titana
18 czerwca do mediów trafiła wiadomość o zaginięciu łodzi podwodnej, na której pokładzie znajdowało się pięć osób. Titan zabrał na swój pokład śmiałków, aby mogli oni podziwiać wrak Titanica, który znajduje się na ok. 3 800 m.
Wśród załogi Titana byli brytyjski miliarder o imieniu Hamish Harding (58 lat), pakistańsko-brytyjski przedsiębiorca Shahzada Dawood (48 lat) oraz jego syn Suleman (19 lat), francuski podróżnik Paul-Henri Nargeoleta, a także dyrektor i założyciel OceanGate.
Po zgłoszeniu zaginięcia łodzi podwodnej niemal wszyscy mieli nadzieję na szczęśliwe zakończenie tej historii, jednak kilka godzin po tym, jak załodze miał się skończyć tlen, poinformowano o odnalezieniu szczątków. Wówczas okazało się, że nikt nie miał szans na przeżycie.
Ostatnie chwile załogi Titana
Jak podaje portal LBC, załoga Titana miała ostatnie chwile na pokładzie spędzić w całkowitej ciemności i w tle słuchać ulubionej muzyki.
Turyści mieli w tym czasie podziwiać bioluminescencyjne życie morskie, zanim zobaczą wrak Titanica. Wcześniej jednak doszło do rozerwania łodzi podwodnej- czytamy.
Głos ws. tragedii zabrała także kobieta, której syn i mąż znajdowali się na pokładzie. Na własne oczy widziała, jak wsiadają do malutkiej łodzi. Jak również zdradziła, załoga dostała polecenie, aby zabrać ze sobą ciepłe ubrania oraz ulubioną muzykę na MP3.
Kobieta obserwowała, jak jej mąż i syn schodzą na pokład, poruszając się z trudnościami w strojach, w których trudno było się poruszać. Dobrym dla niej znakiem było „dokręcenie śrub” przed zejściem Titana na dno- czytamy na wp.pl.
Jak podkreślają eksperci i naukowcy, pięcioosobowa załoga mogła nawet nie zorientować się, w jak trudnej jest sytuacji. Do implozji mogło dojść w zaledwie milisekundę.
Szacuje się, że reakcja naszego mózgu na jakikolwiek bodziec zajmuje „aż” 25 milisekund. Natomiast reakcja człowieka, czyli odczucie, z którego zdajemy sobie sprawę, przychodzi po ok. 150 milisekundach- podaje portal turyści.pl
Nie jest wykluczone, że po błyskawicznej implozji następnie doszło do eksplozji.