"To był jednorazowy incydent". Matka 5-latka, który zadzwonił na 112, broni swojego zachowania

Kilka dni po nagłośnieniu sprawy 5-latka, który zadzwonił na numer alarmowy, informując o tym, że jego rodzice nie reagują, a w domu płacze niemowlę, do mediów postanowiła odezwać się matka dzieci. Kobieta udzieliła wywiadu, w którym próbowała tłumaczyć swoje zachowanie, przedstawiając sytuację jako "jednorazowy incydent". Jej słowa wywołały lawinę komentarzy i jeszcze większe poruszenie opinii publicznej.

W jednej z miejscowości powiatu zgierskiego doszło do wstrząsającego wydarzenia, które poruszyło całą Polskę. Mały chłopiec wykazał się niesamowitą odwagą i odpowiedzialnością, ratując swoje młodsze rodzeństwo. Historia rozgrywająca się 20 marca przed południem, odsłania dramat rodzinny, w którym dzieci pozostały bez opieki, a ich rodzice byli w stanie upojenia alkoholowego.

Dziecko zadzwoniło na 112

Zaniepokojony 5-letni chłopczyk sam sięgnął po telefon i wykręcił numer alarmowy 112. Powodem była bezradność — jego rodzice spali i nie reagowali na płacz niemowlaka, który nie ustawał od dłuższego czasu.

Rozmowę prowadziła doświadczona dyspozytorka, która zachowując spokój, próbowała ustalić, gdzie znajduje się dziecko. Chłopiec nie znał jednak adresu, co początkowo utrudniło interwencję. Przełomem okazało się jedno pytanie: „Co widzisz przez okno?”. Dziecko odpowiedziało, że widzi zepsutą różową hulajnogę.

Ten niepozorny szczegół okazał się kluczowy – policjanci, przeczesując okolicę, wypatrzyli hulajnogę oraz chłopca machającego z okna.

Funkcjonariusze zastali trójkę małych dzieci: : 5-latka, 3-letniego chłopczyka oraz zaledwie 9-miesięczne niemowlę. Ich rodzice – 30-letnia kobieta i 29-letni mężczyzna – byli kompletnie pijani. Badania wykazały, że oboje mieli ponad promil alkoholu w organizmie.

Stan mieszkania pozostawiał wiele do życzenia – panował brud, bałagan, a dzieci były zaniedbane i głodne. Na miejsce natychmiast wezwano służby medyczne oraz pracowników Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Dzieci trafiły pod opiekę zastępczą, gdzie zapewniono im bezpieczeństwo i opiekę.

Rodzicom grożą surowe konsekwencje

Rodzice zostali zatrzymani, a prokuratura postawiła im zarzuty narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Za taki czyn grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd rodzinny natomiast orzekł tymczasowy zakaz kontaktu z dziećmi i prowadzi postępowanie w sprawie pozbawienia praw rodzicielskich.

Matka tłumaczy się mediom: „To był jednorazowy incydent”

Na miejscu pojawili się reporterzy, którym udało się porozmawiać z matką dzieci. Jej słowa jednak wzbudziły jeszcze większe kontrowersje. W rozmowie z WP kobieta powiedziała:

To był jednorazowy incydent. Ja jestem dobrą mamą, nie mam sobie nic do zarzucenia. Staram się, żeby każde z moich dzieci miało dużo miłości, radości. Mam ponad dwa tysiące zdjęć i filmów w telefonie. Czy tak zachowuje się matka, która nie dba o swoje dzieci?

Kobieta przyznała, że tego dnia piła alkohol, jednak – jak twierdzi – „w niewielkiej ilości” i dodała:

Od dwóch miesięcy źle się czuję, nie mogę spać. Byłam wtedy na tabletkach, wypiłam dwa piwa i dlatego zasnęłam

Wyjaśniła też, że pokłóciła się z mężem, który wyszedł z domu, a w tym czasie dzieci spały, a ona była z koleżanką. Zapewniła, że w ich domu nie ma przemocy.

Sąsiedzi o rodzinie

Dziennikarze WP rozmawiali również z sąsiadami rodziny. Ci nie znali pary dobrze, ponieważ niedawno się wprowadzili. Jak relacjonują:

Wcześniej mieszkała tu matka 30-latki. Najpierw sama, potem dołączyła do niej córka, zięć i dzieci

Jeden z mieszkańców wspomina:

Niedawno biegał tu po okolicy i bluźnił na wszystkich, w tym te małe dzieci. Krzyczał, zachowywał się nieobliczalnie

Choć dzieci są już bezpieczne i przebywają pod opieką rodziny zastępczej, to skala zaniedbań i potencjalna trauma psychiczna mogą mieć długofalowe skutki. Sprawa jest badana przez sąd rodzinny oraz prokuraturę, a decyzja o przyszłości tej rodziny może zapaść już wkrótce.jest bad

Udostępnij: