Dziennikarka Justyna Kopińska, autorka najnowszej książki „Z nienawiści do kobiet”, w rozmowie z „Dzień Dobry TVN” opowiada o swoim najnowszym dziele, w którym zawarta jest historia Wioletty Villas.
Książka została stworzona, aby przypomnieć o kobietach, które zostały pominięte, krytykowane i zapomniane. Violetta Villas była jedną z tych kobiet. Villas była jedną z nielicznych osób, które zrobiły karierę w Stanach Zjednoczonych. W Polsce była podziwiana przez ogromną liczbę osób. Z czasem jednak to wszystko uległo zmianie.
Stany Zjednoczone
Dziennikarka w książce zamieściła rozmowę z synem piosenkarki, który opowiedział o chorobie swojej mamy. Kobieta zaznacza, że syn nigdy nie mówił o problemach zdrowotnych swojej mamy.
Dla mnie to był taki najciekawszy temat w polskiej kulturze. Violetta Villas, właściwie jedna z nielicznych artystek, którym udało się w Stanach Zjednoczonych, którym udało się na świecie (…) Ona była tam tak ceniona za ten głos.
Justyna Kopińska wyjaśnia, że po powrocie do Polski, Violetta nadal była ulubienicą wielu ludzi, ale jej kariera zmieniła się o 180 stopni.
Była hołubiona przez wszystkich, a spadła na samo dno.
Powrót do Polski
Wśród rozmów internautów na stronie dziennikarki zaczęto wspominać o końcu kariery piosenkarki i jej chorobie.
Czytelnicy powiedzieli, że największym jej błędem było to, że była inna. To tak naprawdę zapoczątkowało tę katastrofę.
Kobieta zaznacza, że Violetta Villas zbudowała swoją w Stanach, które kojarzone były w Polsce z czymś najgorszym. Wracając do Polski piosenkarka pragnęła pokazać ludziom ten styl, ale spotkała ją ogromna fala wręcz nienawiści, którego źródło znajdowało się w polityce.
Choroba
Dziennikarka wykazała zaciekawienie w kierunku granicy między normalnością a szaleństwem. Wspomina historię, którą opowiedział jej syn piosenkarki.
Przyszedł do szpitala psychiatrycznego i matka mówi „Powycinali wszystkie drzewa, żeby ludzie do mnie nie przychodzili”. On biegnie do pani ordynator i mówi, że mamie się pogorszyło (…) A ordynator mówi „To akurat jest prawda. Rzeczywiście tutaj paparazzi przychodziło, robili jej zdjęcia, musieliśmy ściąć drzewa, żeby nie było takich sytuacji.”
Według dziennikarki wskazuje to na bardzo małą granicę między tymi stanami. W dalszej rozmowie zaznacza kolejne punkty zaciekawienia, które są już związane z osobą, która jest szaleńczo zakochana w swojej pasji, a jej dzieckiem, które przez lata jest obserwatorem tej miłości.