,,Co kryzys zjednoczył, normalność niech nie rozdziela!’’

Żyjemy w czasach pełnych podziałów. Jakby nie patrzeć dotykają one nas wszystkich: malarzy, lekarzy, dekarzy czy nauczycieli i to niezależnie od kraju, narodu albo kontynentu. Jednakże jaki okres w naszych dziejach daje pod nie najlepsze podwaliny? No tak, oczywiście tzw. czasy normalne. Pożywka na najbardziej błahy konflikt w historii jest niezwykle trudna do odparcia. Wliczymy w to z pewnością konflikt sąsiedzki – o psa lub śmieci, polityczny, rodzinny lub w najgorszym wypadku społeczny. Można by to podsumować określeniem ,,wojna domowa’’. Nie jest na miecze czy inną broń białą, ale niestety nas osacza i wciąga dosłownie wszędzie.

    Nagle bumm… i następuje sytuacja kryzysowa, przeważnie jak grom z jasnego nieba. Co się wtedy dzieje? Chaos, apatia, strach a w najgorszym przypadku anomia. Ułamek sekundy wystarczy aby zapomnieć o wszystkich podziałach i przestawić się na kryzysowe tory. Sąsiad, który był naszym największym wrogiem nagle potrafi stać się największym przyjacielem. Od miłości niedaleko do nienawiści, prawda?

    Najważniejszy czynnik każdej jednostki – uspołecznienie, potrafi stać się jeszcze cenniejszy niż moglibyśmy przypuszczać w czasach normalnych. Pomoc, solidarność i jedność ponownie zaczynają posiadać najwyższą rangę cnót społecznych i nikt się temu nie sprzeciwia, nawet najbardziej zatwardziałe indywidualności.

    W okresie kryzysowym nawet najbardziej wypalona miłość może ponownie zostać rozpalona i stać się prawdziwą podporą naszego życia, które zostało wystawione na ciężką próbę. Małżonkowie, narzeczeni czy zakochani jeszcze bardziej się do siebie zbliżają i ustanowią nierozerwalny krąg dobroci oraz subsydiarności. Wystarczy jeden moment a podziały polityczne albo społeczne przestają mieć jakiekolwiek znaczenie dla naszego społeczeństwa. Aż chce się powiedzieć ,,szczęście w nieszczęściu’’. Mimo to jednak, jak to my ludzie, chcemy aby znowu było normalnie i stabilnie. Ponownie chcemy czuć się wolni i swobodni w naszych działaniach oraz brać swoje życie we własne ręce. Początkowo może się wydawać, że więzy jakie zbudowaliśmy zostaną z nami już na zawsze a nowe doświadczenia nas odbudują. Częściowo prawdopodobnie tak…

    Hura! Kryzys się skończył, znowu możemy być sobą! – krzykniemy radośnie i wrócimy do normalnego życia. Jednakże nie odetniemy się od tego co nas czeka po tej fali ogromnych nieszczęść. Niektórzy podupadną na zdrowiu inni będą szukać pomocy u specjalistów a my ponownie wpadniemy w ocean niepotrzebnych konfliktów o niewyniesione śmieci. Nastąpi – jak ja to nazywam, antybohaterstwo pokryzysowe. Co z tym zrobimy? Będziemy musieli wyczekiwać kolejnego kryzysu.   

    autor: Bartłomiej Jabłoński

    Udostępnij: