Wszyscy możemy kiedyś popaść w euforię – najsilniejsze stadium radość (wręcz ekstazy). Niezależnie od tego, co się stało, potrafimy wyrażać takie silne uczucia – nawet gdy kupimy sobie wymarzone ubranie bądź batonika. W sumie to ciężko jakkolwiek się zastanawiać nad tym czy euforia może mieć ciemne strony, lecz ta sprawa – jak wszystko w tym świcie – posiada drugie dno.
O samej euforii
Euforia to najwyższy stan zadowolenia, jaki może osiągnąć człowiek; niezależnie od sytuacji, w radość wpadamy przy najbardziej skromnych i małych sprawach, jak i przy tych większych oraz bardziej ważnych, np. osiągnięcie jakiejś nagrody przez grupę, które kibicujemy. Sam stan może się przeciągać w nieskończoność albo kończyć szybciej – zależy od osoby.
Nadmierna euforia
Jeśli natomiast będziemy ciągle czuli euforię wobec wszystkiego i wszystkich, zrazimy do siebie ludzi, i będziemy postrzegani jako męczące osoby. Ponadto, sami sobie zaszkodzimy, ponieważ nadmierne wyrażanie radości, również bywa szkodliwe; umiar należy zachowywać w każdej sytuacji.
Zła euforia
Przechodząc do bardziej mrocznych aspektów euforii, nie sposób nie wskazać, iż ludzie czasami lubią się cieszyć, kiedy komuś podwinie się noga. Niektórzy wpadają w tą tematyczną euforię – wyrażają radość i tracą energię na nienawiść, która nie powinna współgrać z ogromnym wyrażaniem radości; niepokojące rzeczy zawsze przerażają, nawet tych, którzy się ich dopuszczają.
Nie ma emocji, które są tylko pozytywne lub negatywne. Każdą czynność da się wykorzystać w jakiejś sytuacji – niekoniecznie dobrej.
autor: Bartłomiej Jabłoński