Mama Mateusza Murańskiego przerywa milczenie: „Póki żyć będę… będę myślała o ściganiu jej ...."

Joanna Godlewska-Murańska w minioną niedzielę opublikowała na swoim profilu w mediach społecznościowych pierwszy post od czasu śmierci swojego syna Mateusza. Kobieta odniosła się do fałszywych informacji dotyczących rzekomego przedawkowania przez jej syna oksykodonu, które przekazała ratowniczka medyczna. Mama Murańskiego przyznała, że nie spocznie, dopóki kobieta ta nie poniesie konsekwencji.

Minęło już kilka tygodni od czasu, kiedy media przekazały smutne informacje o śmierci Mateusza Murańskiego. Wtedy właśnie ciało 29-letniego aktora znanego widzom z takich produkcji jak "Lombard. Życie pod zastaw", czy nominowanego niedawno do Oskara "IO", znalezione zostało w jego mieszkaniu.

Niedlugo później prokuratura badająca sprawę przekazała do informacji publicznej informacje, co było powodem śmierci Murana. Bezpośrednią przyczyną zgonu 29-latka była niewydolność krążeniowo-oddechowa, jednak dopiero dalsze badania miały wyjaśnić, co mogło do niej doprowadzić.

Zobacz także: Murański miał wrócić jako Adek w serialu "Lombard". „był bardzo z tego powodu szczęśliwy”

Mama Murańskiego o śmierci syna

Krótko po śmierci Mateusza Murańskiego media przekazywały, że prawdopodobną przyczyną jego śmierci było przedawkowanie używek. Informacje taka przekazała ratowniczka medyczna, która obecna była przy stwierdzaniu zgonu aktora w jego mieszkaniu.

Po dwóch tygodniach od śmierci Mateusza milczenie przerwał jego ojciec. Jacek Murański udzielił wówczas pierwszego wywiadu portalowi "Salon 24", w którym zdementował medialne doniesienia. Mężczyzna jasno podkreślił, że przekazane przez ratowniczkę informacje o przedawkowaniu oxycodonu były nieprawdziwe. Teraz do całej sprawy odniosła się także matka Mateusza - Joanna Godlewska-Murańska.

Kobieta w minioną niedzielę zamieściła na swoim profilu w mediach społecznościowych post, w którym oskarżyła ratowniczkę medyczną o przekazywanie fałszywych informacji mających szkodliwy wpływ na osąd opinii publicznej na temat jej syna.

Początkiem kłamliwej narracji przeciwko Mateuszowi był zniesławiający wpis. (…) Ratowniczka, która będąc na miejscu akcji reanimacyjnej, już trzy minuty po zakończeniu reanimacji stworzyła fałszywą wiadomość, jakoby przyczyną zgonu Mateusza było przedawkowanie oksykodonu -

Godlewska-Murańska w swoim poście podkreśliła, że w mieszkaniu Mateusza nie znaleziono żadnych nielegalnych substancji. Jak dodała, sprawą rozpowszechniania nieprawdziwych informacji przez wspominaną wyżej ratowniczkę zajmuje się prokuratura.

Upublicznienie tej kłamliwej informacji jest przedmiotem postępowania prokuratorskiego. W wyniku przeszukania mieszkania przez policję nie znaleziono tego specyfiku, ani jego pochodnych, ani żadnych innych nielegalnych substancji! Zachowanie ratowniczki (…), która miała nieść pomoc, a pogrążyła mnie jako matkę zmarłego dziecka i skazała na niewyobrażalny ból, powinno być ukarane nie tylko przepisowo, ale też napiętnowane społecznie - dodała Godlewska-Murańska.

Matka Mateusza Murańskiego na tym jednak nie chce poprzestać. Jak dodała w swoim wpisie, zrobi co w jej mocy, aby ratowniczka medyczna poniosła wszelkie możliwe konsekwencje.

Póki żyć będę, każdego dnia kładąc się spać, będę myślała o ściganiu jej parszywych kłamstw i wyciąganiu konsekwencji. (...) W imię świętej pamięci dobrego imienia mojego ukochanego syna Mateusza - dodała Godlewska-Murańska.

Udostępnij: