Nie żyje gwiazda serialu “Euforia”. Angus Cloud miał zaledwie 25 lat

W nocy z poniedziałku na wtorek światowe media poinformowały o śmierci Angusa Clouda. Aktor znany przede wszystkim z serialu "Euforia" zmarł w wieku 25 lat. Okazuje się, że zaledwie tydzień temu pochował ojca, z którym był bardzo blisko związany. Stan psychiczny 25-latka miał się wówczas pogorszyć. Media podały prawdopodobną przyczynę jego śmierci.

Portal TMZ, jako jeden z pierwszych poinformował o śmierci młodego aktora. Podkreślono, że smutna wiadomość pochodzi od najbliższej rodziny 25-latka. Do mediów wypłynęła także informacja, że mężczyzna został znaleziony przez swoją matkę.

Odpowiednie służby zostały poinformowane przez matkę Clouda, która poinformowała, że syn mógł “przedawkować”. Kiedy pojawiła się w jego mieszkaniu nie wyczuła wówczas pulsu u syna. Funkcjonariusze, którzy zajęli się sprawą śmierci 25-latka, nie potwierdzili oficjalnie jego przyczyny śmierci. Jak podają, nie została ona jeszcze ustalona i wciąż trwa dochodzenia. Niemniej jednak wiele wskazuje na to, że mężczyzna przedawkował.

Śmierć młodego aktora to kolejna tragedia dla jego bliskich i to w bardzo krótkim czasie. Zaledwie tydzień temu Amerykanin pochował ojca, z którym miał bardzo bliskie relacje. Cloud, który od jakiegoś czasu zmagał się z depresją, nie mógł się pogodzić ze stratą ukochanego taty.

Jedyne pocieszenie, jakie mamy, to świadomość, że Angus ponownie spotkał się ze swoim tatą, który był jego najlepszym przyjacielem.

Jak podkreślają bliscy Angusa Clouda:

Mówił otwarcie o problemach i zmaganiach ze swoją chorobą. Mamy nadzieję, że jego odejście będzie przypomnieniem dla innych, że nie są sami i nie powinni walczyć ze swoimi demonami w samotności i milczeniu.

Kariera aktorka Angusa Clouda

Angus Cloud był dopiero u progu swojej kariery. Był świetnie zapowiadającym się aktorem, przed którym Hollywood stało otworem. W popularnym serialu “Euforia” wcielił się w lubianą przez widzów rolę Fezco - dilera narkotyków, wychowanego przez ulicę twardziela o miękkim sercu i przyjaciela głównej bohaterki, Rue.



Był to dopiero drugi poważny projekt Angusa, a wcześniej miał okazję zagrać w niezależnej produkcji “Młodość North Hollywood”.

Okazuje się, że po śmierci 25-latka zobaczymy z nim jeszcze dwie produkcje, w których zdążył zagrać. W filmie "Freaky Tales" zagrał u boku Pedro Pascala, a w "The Line" natomiast grał z Johnem Malkovichem.

Warto dodać, że jego aktorska kariera zaczęła się przez przypadek. Został zauważony w barze szybkiej obsługi, w którym pracował. To właśnie tam zwróciła na niego uwagę agentka filmowa. Angus nie ukrywał, że rosnąca popularność była dla niego czymś nowym. Dość dużo czasu zajęło mu przyzwyczajenie się do tego, że jest rozpoznawalny.

Z najcięższym sercem żegnamy dziś wspaniałego człowieka. Artystę, przyjaciela, brata i syna. Angus był dla nas wyjątkowy na tak wiele sposobów - napisali najbliżsi 25-latka.

Udostępnij: