Nie będzie już grał w teatrze! Skąd taka decyzja?

Wieloletnia legenda sceny teatralnej, Janusz Gajos, podjął drastyczną decyzję, która wstrząsnęła polskim światem teatru i filmu. Po długich latach związanych z teatralną sceną, aktor ogłosił, że zrezygnował z występów na żywo. Pośród spekulacji i zainteresowania opinii publicznej, warto przyjrzeć się bliżej przyczynom tej kontrowersyjnej decyzji. Co skłoniło go do takiego kroku i jakie są skutki tej decyzji dla polskiego świata teatru?

Ponad rok temu nazwisko Janusza Gajosa niespodziewanie zniknęło z afisza dwóch prestiżowych teatrów w Warszawie - Narodowego i Polonia. W wieku 84 lat doświadczony aktor podjął drastyczną decyzję - zrezygnował z występów na żywo. „Jestem zmęczony” - ogłosił w jednym z wywiadów. Jednak prawdziwy powód okazał się być znacznie głębszy.

Po latach pracy scenicznego mistrza, Gajos odkrył w sobie pragnienie intymności i spokoju. Z dala od jaskrawych świateł sceny chciał znaleźć czas dla siebie, na refleksję i kontemplację. W ciszy swojego domu pragnął spędzać czas z najbliższymi, delektować się chwilą i oddawać się swoim pasjom poza światłem reflektorów.

Janusz Gajos po raz pierwszy wkroczył na profesjonalną scenę znacznie przed ukończeniem wydziału aktorskiego łódzkiej filmówki. Miał zaledwie 18 lat, gdy dołączył do zespołu lalkowego Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie. Już w młodym wieku wykazywał się niezwykłym talentem i pasją do aktorstwa, co szybko zaowocowało jego obecnością na scenie teatralnej. Ta wczesna przygoda teatralna z Teatrem Dzieci Zagłębia była dla niego nie tylko początkiem kariery, ale także miejscem, gdzie mógł rozwijać swoje umiejętności i pasję do sztuki scenicznej.

"Zacząłem od zasuwania kurtyny. Potem pilnowałem magnetofony... I tak, krok po kroku, dobiłem się do jakiegoś epizodu w "Kolorowych piosenkach", a potem grałem duże role lalkarskie. Lecz wciąż myślałem o żywym teatrze, a droga do niego wiodła przez łódzką szkołę" - wspominał na kartach książki.

Janusz Gajos: niemal każdy wieczór spędzony na scenie

Janusz Gajos musiał czekać aż do czwartego podejścia, aby dostać się na studia aktorskie. Wreszcie, w 1961 roku, udało mu się spełnić marzenie o naukę na wydziale aktorskim. Gdy już kończył studia, profesor Maria Kaniewska powierzyła mu rolę Arlekina w sztuce "Gra interesów", którą reżyserowała w Teatrze Powszechnym. Chociaż początkowo otrzymał angaż w innym łódzkim teatrze, jego prawdziwa kariera rozkwitła od momentu, kiedy po raz pierwszy wcielił się w postać Kolumba w spektaklu "Kolumbowie rocznik 20". Premiera tego spektaklu miała miejsce 10 listopada 1965 roku w Teatrze im. Stefana Jaracza. Od tego dnia, przez niemal pół wieku, każdy wieczór praktycznie spędzał na scenie, zdobywając uznanie widzów swoim niezwykłym talentem i zaangażowaniem w sztukę teatralną.

"Jestem zmęczony" - wyznał jesienią 2022 roku w rozmowie z "Newsweekiem"

 

"Są pewne obawy, że nie dam rady w trakcie przedstawienia" - stwierdził z kolei, goszcząc w studiu "Dzień Dobry TVN".

Janusz Gajos: choroba

W 2020 roku, w czasie powszechnego zamknięcia teatrów z powodu pandemii, Janusz Gajos miał nadzwyczaj dużo czasu na refleksję nad swoją zawodową przyszłością. Nie przewidywał jednak, że los szybko pokrzyżuje mu wiele planów, rzucając na niego wyzwanie w postaci nagłej choroby.

"(...) Kiedy po przerwie wróciłem na scenę, podczas jednego ze spektakli wyleciało mi jedno słowo, potem drugie. Poczułem dyskomfort i niepokój (...)" - mówił dziennikarzowi "Newsweeka", tłumacząc decyzję o odejściu z Narodowego.

Janusz Gajos doszedł do wniosku, że jeśli zaczyna zapominać tekst, to nie ma sensu dłużej udawać przed sobą i publicznością.

"Te potknięcia daje się oczywiście zatuszować, ale częstotliwość takich zdarzeń jest denerwująca. To nie było przyjemne uczucie złapać się na tym i coś tam haftować. Pomyślałem, że to przestaje mieć sens" - wyznał

 

"Musiałem uczciwie stwierdzić, że nie mam już takiej pewności i sprawności jak kiedyś"

Janusz Gajos: na scenie od dawna czuł się niepewnie

Janusz Gajos wyznał, że od kilku lat, stojąc na scenie, nie czuje się już tak, jak kiedyś - używając jego własnych słów - "panem sytuacji".

"Na scenie czułem się przez lata tak samo dobrze jak w domu. Zawsze zależało mi na tym, żeby to, co robię, było perfekcyjnie zagrane" - powiedział "Newsweekowi".

Wirus sprawił, że Janusz Gajos stracił energię i siły, co skłoniło go do podjęcia decyzji o zrezygnowaniu z etatu w teatrze.

"Złapałem się na tym, że ten mechanizm, jakim jest moje ciało, przestaje być posłuszny. Poszedłem do dyrektora i poinformowałem go o decyzji. Przyjął to do wiadomości" – mówił

Dziś nazwiska Janusza Gajosa nie znajdziemy w obsadzie żadnego spektaklu w żadnym z warszawskich teatrów. Pomimo tego, aktor na razie nie myśli o emeryturze. Obecnie możemy go podziwiać na ekranach kin, gdzie wciela się w rolę prezesa Marczuka w filmie "Różyczka 2".

Aktor żartuje, że widział wielu artystów, którzy za długo pozostawali na scenie, co było dla nich przykrym widokiem. Dlatego jeśli kiedykolwiek uzna, że nie jest już w stanie sprostać wymaganiom aktorstwa, pożegna się z tą dziedziną sztuki na dobre.

"Zdaję sobie sprawę, ile mam lat, i właściwie gdybym spojrzał, ile się w życiu nagrałem, powinienem dojść do wniosku, że należy mi się wygodny leżak i odpoczynek" - powiedział ostatnio.

Udostępnij: