Kilka dni po tragicznej śmierci Soni Szklanowskiej, w mediach społecznościowych pojawił się głos jej bliskiej przyjaciółki, który odbił się szerokim echem. Kobieta postanowiła przerwać milczenie, nie mogąc już dłużej patrzeć na to, co dzieje się w internecie po odejściu Soni. Jej wypowiedź to pełna emocji reakcja na lawinę komentarzy, wpisów i medialnych doniesień. Przyjaciółka nie ukrywała rozgoryczenia i żalu wobec fali hipokryzji, która pojawiła się w sieci. Zwróciła uwagę na to, że wiele osób, które dziś publicznie opłakują Sonię, jeszcze niedawno krzywdziły ją swoimi słowami, ocenami i szyderczymi komentarzami. W mocnych słowach rozprawiła się z tym, jak społeczeństwo traktuje osoby znane i jak szybko zapomina o ich człowieczeństwie.
W niedzielny poranek, 18 maja 2025 roku, media w całym kraju obiegła wstrząsająca informacja. W wieku zaledwie 25 lat zmarła Sonia Szklanowska, znana szerszej publiczności z udziału w drugiej edycji programu „Hotel Paradise”. Młoda kobieta zdobyła popularność dzięki występom w reality show, ale jej kariera była naznaczona również trudnymi doświadczeniami i osobistymi zmaganiami. Jej śmierć pogrążyła w żałobie nie tylko rodzinę i przyjaciół, ale także tysiące fanów, którzy śledzili jej życie w mediach społecznościowych.
Śmierć Soni Szklanowskiej
Wiele osób, które znały Sonię, zarówno osobiście, jak i z ekranów, nie kryło szoku. Oficjalnie nie ujawniono powodu, dla którego młoda kobieta odebrała sobie życie. Jednak w środowisku medialnym i wśród obserwatorów jej kariery nie było tajemnicą, że nie radziła sobie z ogromną presją oraz falą hejtu, która spadła na nią po emisji programu.
Po udziale w reality show stała się celem licznych komentarzy, często pełnych złośliwości, ocen i krytyki. Zamiast otrzymać wsparcie w nowej, publicznej roli, Sonia musiała mierzyć się z nieustanną falą nienawiści w internecie. Komentowano jej wygląd, sposób bycia, styl, a nawet wybory życiowe. Jak przyznawała w wywiadach, popularność przyniosła jej więcej bólu niż satysfakcji.
20 maja prokurator Borucki, w rozmowie z portalem Plejada, ujawnił wyniki przeprowadzonej sekcji zwłok. Śledczy nie pozostawili złudzeń co do charakteru zdarzenia:
Bezpośrednią przyczyną śmierci było uduszenie poprzez zadzierzgnięcie, czyli samo powieszenie się. Nie ma innych śladów na ciele, które by wskazywały na jakikolwiek udział osób trzecich.
Termin „zadzierzgnięcie” oznacza specyficzny rodzaj uduszenia, powstający w wyniku mechanicznego ucisku pętli na szyję. Biegli wykluczyli udział osób trzecich, co potwierdza, że była to samobójcza śmierć. To tragiczny finał historii osoby, która nie otrzymała wystarczającej pomocy, kiedy najbardziej jej potrzebowała.
Pogrzeb Soni
Rodzina oraz bliscy Soni przekazali, że uroczystości pogrzebowe odbędą się w sobotę, 24 maja 2025 roku, o godzinie 11:00 w kościele pw. św. Marcina Biskupa w Świekatowie. Przed rozpoczęciem mszy, o godzinie 10:30, wierni wspólnie odmówią różaniec. W dniach poprzedzających pogrzeb – od wtorku do piątku – również odbywać się będą wieczorne modlitwy różańcowe o godzinie 18:30.
Sonia jeszcze za życia wyraziła konkretną wolę dotyczącą swojego pożegnania. Poprosiła, by uczestnicy pogrzebu ubrali się w jasne kolory oraz przynieśli białe róże – symbol delikatności i pokoju. Bliscy uszanowali jej życzenie i proszą, by uczynić ten gest w jej intencji.
Mocny wpis przyjaciółki Soni z "Hotel Paradise
Po tragicznej śmierci Soni Szklanowskiej, w internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy pełnych smutku, żalu i współczucia. Jednak jej przyjaciółka Izabela zauważyła w tym wszystkim coś więcej – bolesną hipokryzję. Wielu z tych, którzy teraz wyrażają ubolewanie, jeszcze niedawno otwarcie krytykowali Sonię i ranili ją słowami. Izabela postanowiła to głośno powiedzieć.
Od kilku dni internet zalewa fala artykułów o śmierci Soni — setki tekstów, z których każdy rozdrapuje świeżą ranę. A pod nimi komentarze. Komentarze od tych samych ludzi, którzy jeszcze tydzień temu tak chętnie ją ranili i krytykowali.
Chciała zwrócić uwagę, że żadne późniejsze wyrazy żalu nie zmażą wcześniejszych krzywd, których Sonia doświadczyła.
To właśnie oni dziś piszą, że ‘szkoda dziewczyny’. Że im smutno. Że nie mogą przestać o niej myśleć.
Izabela zauważyła, że przez lata Sonia była oceniana wyłącznie przez pryzmat wyglądu, co doprowadziło do jej wewnętrznego cierpienia. Ludzie zapomnieli, że pod medialnym wizerunkiem kryje się prawdziwa osoba.
A ja pytam, gdzie była wasza empatia, gdy bez wahania ocenialiście jej ciało, wygląd, sposób bycia? Pisaliście, że jest za chuda, za gruba... że ‘przestała przypominać samą siebie’, że jest ‘za bardzo plastikowa’. Że wszystko z nią nie tak. Od lat.
W dalszej części wpisu Izabela kwestionuje społeczne przyzwolenie na publiczne osądzanie ludzi tylko dlatego, że są rozpoznawalni. Przypomina, że sława nie odbiera człowiekowi prawa do prywatności i emocji.
Dlaczego uznaliście, że skoro była osobą publiczną, to wolno wam wszystko? Czy naprawdę myślicie, że sława odbiera człowiekowi prawo do godności, do uczuć, do spokoju?
Podkreśla także, że granica między opinią a przemocą słowną jest często zacierana. W imię „wolności słowa” zbyt łatwo rzucane są osądy, które mogą mieć katastrofalne skutki.
Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię’ — powtarzacie. Ale czy to jeszcze opinia, czy już hejt? Czy jeszcze wolność słowa, czy może już przemoc?
W końcowej części wpisu Izabela odnosi się również do siebie, reagując na zarzuty, że nie zauważyła, w jakim stanie psychicznym była Sonia. W emocjonalnym tonie broni się przed pochopnymi ocenami i przypomina, że nikt nie zna ich relacji tak, jak one same.
Dziś czytam komentarze i widzę oskarżenia – pod moim adresem, pod adresem bliskich. Że byłam złą przyjaciółką. Że ‘jak mogłam nic nie zauważyć’, że ‘mogłam jej pomóc’.
Kto daje wam prawo, by to oceniać? Skąd to przekonanie, że wiecie cokolwiek o naszej relacji, o tym, co się działo naprawdę? Nie znaliście jej. Nie znacie mnie. Nie znacie naszej historii. A jednak piszecie, jakbyście byli sędziami.
Na zakończenie swojego wpisu przyjacióła Soni wyraziła żal, że w obliczu tragedii wiele osób traktuje śmierć Soni jako okazję do zdobycia popularności, publikując wspólne zdjęcia czy prywatne rozmowy. Wyraźnie zaznaczyła, że to nie pora na autopromocję.
Życzę Wam — z całego serca — żebyście nigdy nie musieli przez coś takiego przechodzić. Żeby nikt z was nie musiał przeżywać żałoby w blasku fleszy, przy wtórze złośliwych komentarzy. Żebyście nie musieli czytać, że ‘to dobrze, że umarła’. Że ‘i tak nikogo to nie obchodzi’.
Obchodzi. Obchodzi nas. Jej bliskich. Jej przyjaciół. Ludzi, którzy naprawdę ją znali i kochali. I którzy chcieli by w spokoju przeżyć tą żałobę.
Mam dość tego, że tak wiele osób teraz buduje na tej tragedii popularność — udostępniając wspólne zdjęcia, udzielając wywiadów, dzieląc się prywatnymi rozmowami... tylko po to, by zyskać zasięgi...
To nie czas i nie miejsce na autopromocję.
źródło zdjęć: @izabe_la_p