Ostatnia wola Joanny Kołaczkowskiej Nie wszyscy ją spełnili...

W poniedziałkowy poranek, 28 lipca, w warszawskim Kościele św. Karola Boromeusza, odbył się pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej, jednej z najważniejszych postaci polskiej sceny kabaretowej. Tego dnia tłumy przyjaciół, fanów i współpracowników przyszły oddać jej ostatni hołd. Sama Joanna miała przed śmiercią pewną osobistą prośbę dotyczącą uroczystości.

Joanna Kołaczkowska, jedna z najbardziej rozpoznawalnych i uwielbianych twarzy polskiego kabaretu, zmarła w wieku 59 lat po długiej i nierównej walce z chorobą nowotworową. Znana przede wszystkim z występów w kabarecie Hrabi, zapisała się w sercach widzów jako osoba pełna charyzmy, inteligentnego humoru i nieprzeciętnej wrażliwości.

Wiele lat temu Joanna usłyszała diagnozę, która wstrząsnęła jej światem, czerniak złośliwy. Była wtedy w czwartym miesiącu ciąży. Strach o życie dziecka i własne zdrowie był tak silny, że, jak sama przyznała, przez miesiąc nie pamiętała, że spodziewa się dziecka. To dramatyczne doświadczenie na zawsze zmieniło jej psychikę.

Choć udało jej się wygrać z rakiem, pozostał lęk, który nie chciał odejść. Zmagała się z kancerofobią, czyli chorobliwym strachem przed rakiem. Psychoterapia stała się jej codziennością, a mimo pomocy specjalistów, niektóre lęki towarzyszyły jej do końca życia.

Kołaczkowska nie ukrywała, że najbardziej przerażała ją nie tyle sama śmierć, co brak kontroli po odejściu. Bała się, że nikt nie będzie wiedział, co zrobić z jej pamiątkami, zdjęciami, rzeczami, które miały dla niej emocjonalne znaczenie.

I do tej pory mnie przejmuje, co się stanie z moim krzesłem, z moim biurkiem, z moim obrazkiem, z drobiazgami, które są częścią mojej tożsamości. Co się stanie ze zdjęciami, które są dla mnie bardzo ważne?- mówiła w jednym z wywiadów

Zobacz także: "Ciągle się bałam, że mam gdzieś raka" - Joanna Kołaczkowska w przeszłości miała już raka...

Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej

W nocy z 16 na 17 lipca kabaret Hrabi ogłosił, że Joanna odeszła po kolejnej walce z nowotworem

Jej pogrzeb odbył się 28 lipca w warszawskim Kościele św. Karola Boromeusza. Zgodnie z jej wolą, miało być bez patosu, bez wielkich słów i wieńców. Zamiast kwiatów, rodzina i przyjaciele prosili, by przekazać wsparcie finansowe dla Fundacji Avalon, która pomaga osobom z niepełnosprawnościami.

Na miejscu umieszczono puszkę z kodem QR, który umożliwiał bezpośrednie wsparcie fundacji. Rodzina prosiła, by nie składać kondolencji.

Tłumy na pogrzebie Kołaczkowskiej

Mimo że sama Joanna nie chciała wielkiej ceremonii, w ostatnią drogę odprowadziło ją wiele osób. Znani i nieznani, fani i przyjaciele, wszyscy przyszli pożegnać nie tylko artystkę, ale przede wszystkim człowieka o niezwykłym sercu.

Do mediów trafiły tez informacje, że Joanna Kołaczkowska wspominała, że gdy odejdzie, chciałaby, by ludzie, którzy przyjdą ją pożegnać, ubierali się kolorowo. Niestety, mimo tej prośby, większość osób, które przyszły na ceremonię, wybrała klasyczne, ciemne stroje. Na kościelnym dziedzińcu dominowała czerń, a nieliczne kolorowe akcenty tylko subtelnie przypominały o życzeniu Joanny.

Uroczystość prowadził ojciec Lech Dorobczyński, przyjaciel Joanny. W swoim poruszającym przemówieniu mówił:

Asi zależało, żeby jej pogrzeb nie był pompatyczny. Miotają nami trudne uczucia. Podziękujmy, że była ona części naszego życia. Prosimy, by życie Asi teraz było najpiękniejsze i byśmy tam się spotkali

źródło zdjęć: @kabaret_hrabi

Udostępnij: