Przez 10 minut był martwy. To, co powiedział po przebudzeniu, daje wiele do myślenia

Niektórzy twierdzą, że słyszeli głosy, inni widzieli światło, a jeszcze inni mieli wrażenie, że opuszczają swoje ciało. Doświadczenia ludzi, którzy otarli się o śmierć, są różne, ale jedno mają wspólne: ich życie już nigdy nie wygląda tak samo. Tak właśnie było w przypadku Krzysztofa Ochala z Lublina, który przez 10 minut był nieprzytomny i bez funkcji życiowych.

Na całym świecie pojawiają się relacje ludzi, którzy otarli się o śmierć. Choć medycyna nie potrafi jednoznacznie wyjaśnić wszystkiego, co się wtedy dzieje, to świadectwa tych osób bywają niezwykle poruszające. Niektórzy słyszą głosy wokół siebie, inni „widzą światło” lub mają wrażenie, że unoszą się nad swoim ciałem. Takie doświadczenia często odmieniają ich postrzeganie życia. Jedną z takich historii przeżył Krzysztof Ochal, 63-latek z Lublina. I choć jego serce przestało bić na dziesięć minut, dziś  żyje pełnią życia.

Nie żył przez 10 minut

Krzysztof Ochal wyjechał na wakacje do Hiszpanii z zamiarem odpoczynku. Jako aktywny, wysportowany człowiek, nie spodziewał się, że ten wyjazd stanie się największą próbą jego życia. Wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie, od porannego pływania w hotelowym basenie. Jak czytamy na WP abcZdrowie:

Kiedy przepływałem kolejną długość hotelowego basenu, to nagle zakręciło mi się w głowie. (…) Zrobiło mi się ciemno przed oczami i przez ułamek sekundy poczułem, że coś się ze mną niedobrego dzieje. Straciłem przytomność. Potem jak przez mgłę czułem, że mnie ktoś ciągnie za rękę, jakieś głosy, krzyki – wspomina pan Krzysztof.

Na szczęście w pobliżu był przyjaciel, który zauważył, że Krzysztof przestał płynąć. Najpierw uznał to za żart, bo Krzysztof to świetny pływak, ale kiedy nie reagował, natychmiast ruszył z pomocą.

To jemu zawdzięczam, że żyję. (…) Wyciągnął mnie z wody, zaczął reanimację i nie odpuszczał ani przez chwilę. Pomagał mu pewien Włoch. We dwóch robili mi masaż serca, usta-usta. Byłem już – jak mi potem opowiadali – całkiem siny – relacjonuje.

Mimo ich ogromnych starań, przez dziesięć minut jego serce nie biło. Dopiero tuż przed przyjazdem karetki wrócił do życia. Ale to nie był koniec jego walki.

Diagnoza, która wywróciła świat do góry nogami

W szpitalu w Gironie wykonano szereg badań. Na pierwszy rzut oka – wszystko wyglądało dobrze. Krzysztof zawsze prowadził aktywny tryb życia, unikał używek i dbał o zdrowie. Jednak szczegółowe testy wykazały coś znacznie poważniejszego, zaawansowaną chorobę wieńcową.

To był dla mnie szok. (…) Okazało się, że żyły były tak zapchane, że krew nie mogła swobodnie dostać się do serca. A tego dnia jeszcze był upał, a ja piłem za mało wody, co doprowadziło do tego, że krew była mocno zagęszczona. Nic dziwnego, że moje serce po prostu stanęło podczas wysiłku. Te dziesięć minut było heroiczną walką o to, czy znów zacznie bić. Na szczęście zabiło – wspomina Krzysztof.

Po powrocie do Polski przeszedł zabieg wstawienia stentów. Niestety zabieg zakończył się zawałem. Kolejna interwencja też nie była wolna od komplikacji i jego serce zatrzymało się ponownie, na minutę. Lekarze musieli użyć elektrowstrząsów, aby przywrócić jego funkcje życiowe.

Po tych traumatycznych przeżyciach Krzysztof całkowicie zmienił swoje podejście do życia. Odstawił tempo korporacyjne, stres i ciągły pośpiech. Zrozumiał, że życie trzeba przeżyć świadomie, a nie przetrwać w biegu.

W moim przypadku kluczowe było dotychczasowe życie w stresie. (…) Praca w korporacji, pośpiech, nerwy, jedzenie byle jakie. I tak przez lata pracowałem na te swoje zawały. Dzień po dniu. To się musiało tak skończyć, była to kwestia czasu, kiedy serce powie wreszcie ‘dość’ – mówi szczerze.

Dziś jego codzienność wygląda zupełnie inaczej. Postawił na zdrową dietę, regularne badania, medytację i ruch na świeżym powietrzu. Czasem spaceruje, czasem jeździ rowerem, czyta, a największym luksusem stał się dla niego… święty spokój.

Stosuję ścisłą dietę, regularnie się ruszam, a przede wszystkim zwolniłem swoje tempo życia i są tego efekty – mówi pan Krzysztof.

Nie chcę tam wracać

O swoim doświadczeniu mówi otwarcie i bez patosu. Nie udaje bohatera, ale też nie bagatelizuje tego, co się wydarzyło.

Byłem już po tamtej stronie. Nie chcę tam wracać. Każdemu to powtarzam. Życie jest piękne, tylko wielu z nas dostrzega to zbyt późno.

Historia Krzysztofa to nie tylko dramatyczna opowieść o cudem ocalonym życiu. To przede wszystkim przestroga i inspiracja. Bo czasem dopiero, gdy człowiek spojrzy śmierci w oczy, zaczyna naprawdę doceniać to, co ma.

Zdjęcie Przez 10 minut był martwy. To, co powiedział po przebudzeniu, daje wiele do myślenia #1

Zobacz także: "Śmierć to iluzja" - Nie żyła przez 8 minut. Kobieta opowiada, co zobaczyła po drugiej stronie

źródło zdjęć: Canva

Udostępnij: