Anita ze “Ślubu od pierwszego wejrzenia” zamieściła poruszające oświadczenie po diagnozie Adriana

Choroba Adriana Szymaniaka, znanego z programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”, poruszyła tysiące serc w Polsce. Diagnoza, jaką usłyszał – glejak IV stopnia, to jedno z najcięższych rozpoznań, jakie można usłyszeć. Po publicznym wystąpieniu Adriana w „Dzień Dobry TVN”, głos zabrała jego żona, Anita Szydłowska.

Choroba Adriana ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia"

Problemy zdrowotne Adriana ze “Ślubu od pierwszego wejrzenia” zaczęły się na początku tego lata. Szymaniak wylądował wówczas w szpitalu i poddał się szeregowi badań. Od samego początku mężczyzna informował na swoim profilu o problemach neurologicznych, a także wyznał, że lekarze “znaleźli coś w jego głowie”. Po wykonaniu biopsji i częściowym usunięciu zmiany, Adrian sugerował, że przypuszczenia lekarzy nie napawają optymizmem, jednak miał nadzieję, że najgorszy scenariusz się nie spełni.

Niestety, po kilkunastu dniach czekania, Adrian otrzymał diagnozę, której wynikami podzielił się z widzami stacji TVN. Podczas reportażu w porannym programie “Dzień dobry TVN”, mężczyzna wyznał, że choruje na glejaka IV stopnia, najbardziej złośliwego nowotworu mózgu. 

Anita ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" wydała oświadczenie

Po emisji programu, głos w sprawie zabrała żona Adriana, Anita, która wydała wycskające łzy oświadczenie. Przyznała, że chwila, w której usłyszeli diagnozę, była jednym z najtrudniejszych momentów w ich życiu.

„Gdy człowiek słyszy, że ma się przygotować na najgorsze, świat się zatrzymuje” – wyznała.

Mimo ogromnego ciosu, jaki spadł na ich rodzinę, Anita podkreśla, że odnaleźli w sobie siłę, której wcześniej nie znali.

Ich małżeństwo już wcześniej przechodziło przez trudne chwile, ale to, co teraz dzieje się w ich życiu, jest najcięższą próbą.

„Mamy miłość, która przetrwała wiele. Dziś wiemy, że jesteśmy dla siebie oparciem w każdej sytuacji” – napisała Anita.

Podkreśla, że Adrian każdego dnia walczy z ogromną determinacją, a ona nie przestaje go podziwiać. 

„Mój mąż to wojownik. Ma dla kogo żyć – dla mnie, dla dzieci. Umówiliśmy się, że nie będzie przede mną udawał – chcemy być wobec siebie całkowicie szczerzy”.

Wzruszającym wyznaniem było także marzenie, które para postanowiła wspólnie zrealizować. Choć są małżeństwem od siedmiu lat, pragną powiedzieć sobie „tak” jeszcze raz – tym razem w pełni świadomie i z całego serca.

„Chcę dnia, w którym zapomnimy o chorobie. Chcę nosić jego nazwisko, chcę świętować naszą miłość na nowo” – podkreśliła Anita.

To nie tylko marzenie, ale i symbol – dowód, że nawet w obliczu tragedii, można odnaleźć nadzieję i piękno życia.

Na koniec Anita podziękowała wszystkim, którzy okazują im wsparcie. Codziennie otrzymują wiadomości pełne ciepła, które dodają im sił.

„Każdy dzień to walka, ale plany na przyszłość dają nam tlen. Dziękujemy, że jesteście z nami” – napisała wzruszona.

Udostępnij: