Mama pięcioraczków z Horyńca zamieściła dramatyczny apel, w którym wyznała, że nie ma już siły walczyć.
Dominika Clarke, mama pięcioraczków z Podkarpacia, po raz kolejny podzieliła się ze swoimi obserwatorami bolesnym i poruszającym wyznaniem. W opublikowanym w mediach społecznościowych wpisie kobieta opisała trudną sytuację, w jakiej znalazła się jej rodzina. Fala hejtu, nieustanne donosy i presja społeczna sprawiły, że Dominika czuje się bezsilna, złamana i zaszczuta.
Pozostaje mi czekać, aż zabiorą dzieci, wrzucą je w system lepszej opieki niż prosty, radosny dom rodzinny. Drodzy widzowie, to już jest koniec, nie mam siły walczyć ze światem, który zatracił ludzkie uczucia - napisała Dominika Clarke.
Hejt, który może zniszczyć rodzinę
W emocjonalnym wpisie zatytułowanym „Pamiętniki Dominiki”, kobieta opowiada o codziennych atakach w sieci i licznych zgłoszeniach kierowanych do instytucji. Jak podkreśla, przez działania nieżyczliwych osób, jej rodzina znalazła się w centrum niekończącej się nagonki.
„Wygrałaś - złamałaś mnie, a ja nie mam już siły walczyć. Udało ci się zniszczyć rodzinę - weź to zwycięstwo i bądź dumna - jest z czego. Ja nie mam już siły, próbowałam walczyć, cieszyć się życiem, nawet ubogim i prostym - a ty dopięłaś swego, codzienne donosy do Polskich służb w końcu przyniosły efekt" – pisze do osoby, którą obarcza winą za tę sytuację.
Lęk przed utratą dzieci
Największym ciosem dla Dominiki jest strach przed utratą dzieci – nie tylko pięcioraczków, które zapewniły jej rodzinie medialną rozpoznawalność, ale także starszego potomstwa. Kobieta obawia się, że ciągłe donosy i oskarżenia mogą doprowadzić do interwencji służb i rozdzielenia jej rodziny.
Na ten moment brakuje oficjalnych informacji, które potwierdzałyby jakiekolwiek działania ze strony instytucji, jednak niepokój Dominiki nie wydaje się być bezpodstawny. Presja medialna i społeczna, jakiej doświadcza, ma realny wpływ na jej zdrowie psychiczne i poczucie bezpieczeństwa.
Życie pod ciągłym nadzorem
Rodzina Clarke od dłuższego czasu żyje w blasku reflektorów opinii publicznej. Ich przeprowadzka do Tajlandii, problemy zdrowotne dzieci, a także trudna sytuacja finansowa wzbudziły ogromne zainteresowanie mediów i internautów. Niestety, nie zawsze to zainteresowanie przybierało pozytywną formę.
Wiele osób zaczęło publicznie krytykować ich styl życia, a niektórzy posunęli się nawet do wysyłania zgłoszeń do odpowiednich służb, podważając kompetencje rodzicielskie Dominiki i jej męża.
„Nie mam siły walczyć z Panią N. i jej krucjatą przeciwko mnie. Donosy i oskarżenia zbierają realne żniwo. Bez odbioru” – pisze Dominika w zakończeniu swojego wpisu.
Źródło zdjęć: Instagram