Z lubelskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych napływają informacje, które brzmią jak scenariusz filmu kryminalnego. Cztery urzędniczki miały przez dłuższy czas dosypywać toksyczną substancję do cukru swojej współpracownicy. Kobieta przez tygodnie skarżyła się na uporczywe bóle głowy i migreny, które… znikały, gdy była na urlopie. Prokuratura prowadzi już śledztwo w sprawie narażenia jej życia.
- Tajemnicze bóle głowy i „cukrowy spisek”
- Śledztwo ruszyło na początku września
- Reakcja ZUS-u: postępowania dyscyplinarne i kontrola wewnętrzna
- Co dalej z podejrzanymi?
Tajemnicze bóle głowy i „cukrowy spisek”
Według ustaleń dziennikarzy, konflikt pomiędzy pracownicami zaczął się w czerwcu. Początkowo był to typowy biurowy spór, ale szybko przybrał niepokojący obrót. Kobieta, która stała się celem ataków, zaczęła odczuwać pogarszający się stan zdrowia. Regularne migreny i złe samopoczucie mijały w weekendy i podczas urlopu. To właśnie ten szczegół sprawił, że zaczęła podejrzewać, iż coś niepokojącego dzieje się w pracy.
Śledztwo ruszyło na początku września
Zaniepokojona kobieta w końcu połączyła fakty i zdecydowała się zgłosić sprawę do prokuratury. Jak potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Beata Kępka, zabezpieczono próbki substancji znajdującej się w pokoju urzędniczek. Badania potwierdziły obecność „innej substancji chemicznej” w cukrze, z którego korzystała pokrzywdzona.
Sprawę opisuje „Gazeta Wyborcza”. Prokuratura Rejonowa Lublin–Południe prowadzi postępowanie dotyczące narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Według nieoficjalnych informacji, to właśnie ta substancja miała powodować złe samopoczucie kobiety.
Reakcja ZUS-u: postępowania dyscyplinarne i kontrola wewnętrzna
Gdy sprawa wyszła na jaw, dyrekcja Oddziału ZUS w Lublinie natychmiast wszczęła wewnętrzną kontrolę. Wyniki potwierdziły zasadność zgłoszenia. Jak przekazała rzeczniczka regionalna ZUS, Małgorzata Korba, pracownice podejrzane o działanie na szkodę koleżanki zostały objęte postępowaniem dyscyplinarnym.
– Jesteśmy wstrząśnięci, że do takiego incydentu w ogóle doszło. Wspieramy naszą poszkodowaną koleżankę i nie tolerujemy łamania podstawowych zasad etyki pracowniczej. Bezpieczeństwo naszych pracowników jest dla nas priorytetem – przekazano w oświadczeniu.
Co dalej z podejrzanymi?
Śledczy nadal analizują materiał dowodowy, a cztery urzędniczki z lubelskiego oddziału ZUS mogą usłyszeć zarzuty. Sprawa odbiła się szerokim echem, ponieważ dotyczy instytucji publicznej, w której zaufanie i bezpieczeństwo powinny być podstawą codziennej pracy. W środowisku mówi się o „najbardziej szokującym biurowym konflikcie ostatnich lat”.
Makabryczna historia z lubelskiego ZUS-u pokazuje, że nawet zwykły konflikt w miejscu pracy może przerodzić się w poważną sprawę kryminalną. Śledztwo trwa, a opinia publiczna czeka na dalsze ustalenia prokuratury.
źródło zdjęcia: Canva