Po wielu tygodniach walki z ciężką chorobą, Adrian Szymaniak, uczestnik trzeciej edycji programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”, wreszcie otrzymał długo wyczekiwaną wiadomość — może wrócić do domu. Jego żona Anita podzieliła się radosnym komunikatem w mediach społecznościowych.
- Adrian Szymaniak opuszcza szpital. „W końcu razem!”
- Miłość z ekranu, która przetrwała próbę czasu
- Nagła diagnoza: glejak IV stopnia
- Rodzina nie poddaje się. Potrzebne kosztowne leczenie
- Trudności finansowe i wsparcie tysięcy ludzi
- Powrót do domu – pierwszy krok
- Adrian walczy o każdy dzień
Adrian Szymaniak opuszcza szpital. „W końcu razem!”
Adrian Szymaniak, którego widzowie poznali w programie "Ślub od pierwszego wejrzenia", ma za sobą kolejną operację. Teraz jego żona Anita podzieliła się radosną wiadomością:
„Jesteśmy już razem, jutro wypis! Och jak tęsknimy za domem i naszymi dziećmi!” — napisała poruszona Anita, dziękując za wsparcie i wpłaty na leczenie męża.
Miłość z ekranu, która przetrwała próbę czasu
Adrian i Anita poznali się przed kamerami w 2018 roku. Byli pierwszą parą w polskiej edycji programu, która zdecydowała się kontynuować związek po zakończeniu eksperymentu. Ich relacja rozwijała się błyskawicznie — ślub cywilny, wspólne mieszkanie, dwójka dzieci: Jerzyk i Bianka. Dla wielu widzów byli przykładem, że prawdziwe uczucie może narodzić się nawet w niecodziennych okolicznościach. Przez lata tworzyli szczęśliwą rodzinę, aż los wystawił ich na najtrudniejszą próbę.
Nagła diagnoza: glejak IV stopnia
Kilka miesięcy temu Adrian zaczął skarżyć się na silne bóle głowy i omamy. Po serii badań usłyszał diagnozę, której nikt się nie spodziewał: glejak IV stopnia — najbardziej agresywny nowotwór mózgu.
„W jednej chwili nasze życie się zawaliło. Strach, niepewność i rozpacz mieszały się z mobilizacją i wiarą, że możemy z tym walczyć” — relacjonowała Anita.
Adrian przeszedł pierwszą operację, po której miał rozpocząć leczenie onkologiczne. Niestety, nowotwór zaatakował ponownie tuż przed startem terapii. Konieczna była druga operacja, którą wykonano 1 października. Lekarzom udało się usunąć guz, ale walka trwa nadal.
Rodzina nie poddaje się. Potrzebne kosztowne leczenie
Tradycyjne leczenie w Polsce — chemia i radioterapia — daje ograniczone efekty w przypadku glejaka. Dlatego rodzina rozpoczęła poszukiwania nowoczesnych terapii za granicą. Na stole są m.in. immunoterapia w Niemczech (koszt ok. 450 tys. zł), innowacyjna metoda TTFields (ok. 120 tys. zł miesięcznie), a także hipertermia magnetyczna Nano-Therm i specjalistyczne badania molekularne.
Całkowity koszt leczenia może sięgnąć 3 milionów złotych. Dzięki ogromnemu wsparciu internautów zbiórka już przekroczyła 1,3 mln zł, ale to wciąż tylko część potrzebnych środków.
Trudności finansowe i wsparcie tysięcy ludzi
Sytuację rodziny dodatkowo skomplikowała utrata pracy przez Adriana. Został zwolniony w ramach redukcji etatów, co mocno ograniczyło ich dochody. Od tego momentu cała rodzina żyje z jednej pensji i darowizn od ludzi dobrej woli.
Anita pojawiła się w programie „Dzień Dobry TVN”, gdzie ze łzami w oczach opowiadała o ich sytuacji. Prosiła o pomoc — każda złotówka to realna szansa na dłuższe życie i wspólne chwile z dziećmi.
„Poznawaliśmy się na Waszych oczach. Teraz razem możemy napisać dobre zakończenie tej historii” — apelują na stronie zbiórki.
Powrót do domu – pierwszy krok
Choć Adrian wciąż czeka na dalsze leczenie i kolejne etapy terapii, jego powrót do domu jest symbolem nadziei. Po wielu tygodniach rozłąki rodzina znów będzie mogła być razem. Dla Jerzyka i Bianki to moment, na który czekały najbardziej — możliwość przytulenia taty i wspólnego czasu pod jednym dachem.
Adrian walczy o każdy dzień
Adrian nie tylko zmaga się z chorobą, ale też inspiruje setki osób swoją postawą. Mimo bólu i niepewności zachowuje pogodę ducha i walczy z determinacją, by zobaczyć, jak dorastają jego dzieci. Anita i bliscy nie tracą wiary — powrót do domu to dopiero początek dalszej drogi.
źródło zdjęcia: Instagram