W wieku 59 lat zmarł Todd Snider – uwielbiany piosenkarz, autor tekstów i jedna z najbardziej charakterystycznych osobowości amerykańskiej sceny folkowej. Przez ponad trzy dekady tworzył muzykę, która trafiała do serc słuchaczy dzięki szczerości, humorowi i niezwykłej zdolności opowiadania historii. Jego utwory, takie jak kultowy „Alright Guy”, uczyniły go jedną z najważniejszych postaci współczesnego songwritingu.
- Oficjalne potwierdzenie śmierci
- „Miał słowa na wszystko” — wzruszające pożegnanie
- Trudne ostatnie tygodnie artysty
- Dziedzictwo, które zostanie na zawsze
Oficjalne potwierdzenie śmierci
Informacja o odejściu artysty pojawiła się 15 listopada na jego oficjalnych profilach w mediach społecznościowych. Zespół Todda Snidera opublikował poruszający wpis, w którym pożegnał muzyka niezwykle emocjonalnymi słowami. Co istotne, nie ujawniono oficjalnej przyczyny śmierci. Dzień przed tragiczną informacją pojawiały się jednak doniesienia, że Snider trafił do szpitala z powodu zapalenia płuc.
Jak napisano w oświadczeniu, Snider był „bohaterem ludowym, poetą i człowiekiem, który potrafił zamieniać codzienność w najpiękniejsze opowieści”. Jego współpracownicy wspominali, że zawsze potrafił uchwycić sens ludzkich emocji i stworzyć tekst, który brzmiał jak rozmowa z najbliższym przyjacielem.

„Miał słowa na wszystko” — wzruszające pożegnanie
W oświadczeniu zespołu znalazły się także wyjątkowo ciepłe, ale i bolesne refleksje:
Gdzie znajdziemy słowa dla kogoś, kto miał je zawsze? Todd potrafił wyciągnąć esencję z każdej historii. Jego rymy były jak ulubiony koc – przynosiły ciepło i otuchę. A jednocześnie potrafił śmiać się z absurdów życia jak nikt inny.
Fani i artyści natychmiast zaczęli publikować kondolencje, podkreślając, że Snider był kimś więcej niż muzykiem – był narratorem codzienności, człowiekiem, który wprost mówił o ludzkich słabościach, ale nigdy nie tracił pogody ducha.
Trudne ostatnie tygodnie artysty
W pierwszych dniach listopada Snider niespodziewanie ogłosił odwołanie całej trasy koncertowej promującej jego nowy album „High And Lonesome And Then Some”. Muzyk tłumaczył wtedy, że został zaatakowany przed hotelem i odniósł obrażenia wymagające natychmiastowej pomocy medycznej. Już wtedy pojawiły się spekulacje dotyczące jego stanu zdrowia.
Niedługo po tym media poinformowały, że muzyk – tuż po opuszczeniu szpitala – został zatrzymany przez policję. Według relacji świadków Snider protestował przeciwko decyzji lekarzy o wypisie, przeklinając personel i twierdząc, że nie powinien jeszcze opuszczać placówki.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje twórca kultowego Super Mario!
Dziedzictwo, które zostanie na zawsze
Todd Snider pozostawił po sobie bogaty dorobek — kilkanaście albumów, setki koncertów oraz tysiące fanów, którzy traktowali jego muzykę jak osobistą podróż. Jego twórczość łączyła folk, country, rock i blues, ale przede wszystkim: ludzkie emocje.
Choć artysta odszedł przedwcześnie, jego opowieści i piosenki nadal będą żyły — w radiu, na koncertach i w sercach tych, którzy dorastali przy dźwiękach jego utworów.
źródło zdjęcia: Canva