Ostatnie dni w polskim show-biznesie upłynęły pod znakiem plotek, spekulacji i wzajemnych oskarżeń dotyczących rozstania Katarzyny Zillmann i Julii Walczak. Dopiero teraz była partnerka wioślarki zdecydowała się na oficjalne stanowisko. W piątkowe popołudnie opublikowała w mediach społecznościowych emocjonalny wpis, w którym odniosła się zarówno do samego zakończenia relacji, jak i do narastającego hejtu.
- Julia Walczak zabiera głos po medialnej burzy
- „Media nie znają prawdy”. Walczak odpiera zarzuty
- Koniec związku kilka tygodni wcześniej
- Hejt, presja i lawina komentarzy
- Nowy rozdział, ta sama prawda
Julia Walczak zabiera głos po medialnej burzy
Walczak podkreśliła na początku, że skala komentarzy, jakie zaczęły pojawiać się pod jej adresem, przerosła wszystko, czego mogła się spodziewać. Jak wyjaśniła, część publikacji na jej temat — oraz na temat jej byłej partnerki — nie ma nic wspólnego z prawdą.

„Media nie znają prawdy”. Walczak odpiera zarzuty
W oświadczeniu kajakarki pojawia się wyraźny zarzut wobec internetowych komentatorów i portali plotkarskich. Walczak zaznaczyła, że przez ostatnie dni w sieci powstała „alternatywna wersja wydarzeń”, która całkowicie mija się z rzeczywistością.
Jak napisała:
Narracja, która krąży w mediach, nie odzwierciedla tego, co naprawdę wydarzyło się między nami. To zwykłe fake newsy, tworzone bez znajomości faktów.
Tym samym potwierdziła, że wiele publikacji nie powinno nigdy ujrzeć światła dziennego, a ona sama do tej pory powstrzymywała się od komentarza z szacunku dla dawnej relacji.
Koniec związku kilka tygodni wcześniej
Najważniejszą częścią oświadczenia jest wyjaśnienie, kiedy i dlaczego para się rozstała. Według Julii Walczak, decyzja o zakończeniu związku zapadła na długo przed medialnym zamieszaniem.
Kajakarka podkreśliła, że do rozstania doszło kilka tygodni temu, a rozmowy o zakończeniu relacji przebiegały „w spokojnej i dojrzałej atmosferze”. Wskazała również, że jej poniedziałkowy wpis — który wywołał falę komentarzy — był publikacją napisaną „pod wpływem emocji”.
Walczak wyjaśniła, że nie chciała, by jej słowa stały się paliwem dla hejterów, a tym bardziej — żeby wywołały lawinę nieuzasadnionych oskarżeń wobec Katarzyny Zillmann.
Hejt, presja i lawina komentarzy
Jak opisuje sportsmenka, ilość nieprzyjemnych reakcji ze strony internautów była ogromna. Walczak wyznała, że część wiadomości była tak agresywna, iż poczuła obowiązek zabrać głos, by powstrzymać narastającą spiralę nienawiści.
Podkreśliła również, że mimo zakończenia relacji, ona i Katarzyna Zillmann nadal pozostają w kontakcie, a ich relacja — choć obecnie inna — opiera się na wzajemnym szacunku.
Dziękuję wszystkim, którzy zachowali empatię i nie rzucali pochopnych osądów — czytamy w zakończeniu oświadczenia.
Nowy rozdział, ta sama prawda
Oświadczenie Julii Walczak sprawiło, że wiele plotek i sensacyjnych nagłówków traci rację bytu. Sportsmenka wprost podkreśla, że chociaż jej drogi z Zillmann się rozeszły, to między nimi nie ma wrogości, a medialne doniesienia o konfliktach są zwyczajnie nieprawdziwe.
źródło zdjęcia: KAPiF