Długo oczekiwany przez fanów film „Bohemian Rhapsody” w reżyserii Brayan'a Singer'a budził wielkie nadzieje na poznanie charyzmatycznego wokalisty zespołu Queen oraz zrozumienie jego twórczości. Czy tak się stało?
- Gratką dla widzów jest ścieżka dźwiękowa, do której wykorzystano nagrania audio z legendarnego występu Queen na Live Aid. W filmie pokazano powstawanie zespoły, ale także muzyczną karierę Freddiego od samego początku jego twórczości.
- Jednak najważniejsza jest reakcja widzów i fanów, którzy nie opuszczają sal kinowych do końca napisów, a muzyka i obraz pozwalają im przenieść się na chwilę w czasy, które już nigdy nie wrócą.
- Czy warto obejrzeć Bohemian Rhapsody?
Film nie stanowi typowej biografii artysty, ale pokazuje jego życie na tle całego zespołu. Jest więc opowieścią o wybitnym artyście oraz zespole wszech czasów, hołdem dla ich wspólnego muzycznego dziedzictwa.
Gratką dla widzów jest ścieżka dźwiękowa, do której wykorzystano nagrania audio z legendarnego występu Queen na Live Aid. W filmie pokazano powstawanie zespoły, ale także muzyczną karierę Freddiego od samego początku jego twórczości.
Mimo rozmachu od strony technicznej i barwności obrazu, fabuła nie nawiązała do niektórych istotnych w życiu prywatnym i zawodowym Freddiego, bo przenikających się wzajemnie sytuacji, poglądów, zdarzeń i relacji. W efekcie film pokazuje więcej sceny, historii zespołu z udziałem Freddiego Mercury, jako gwiazdy i showmana, pomijając to co ukształtowało ten wizerunek. Krytycy wytykają ten defekt twórcom filmu.
Nawet w "The Guardian" napisano: "Odważniejszy film mógłby w bardziej zniuansowany sposób przyjrzeć się relacji pomiędzy hedonizmem Mercury'ego, jego ukrywaną seksualnością i kreacjom na scenie i poza nią. Albo przynajmniej zainspirować się jego twórczością i dodać więcej melodramatycznej pasji. W końcu na diagnozę o AIDS zareagował wypuszczając piosenki »Who Wants to Live Forever« czy »Show Must Go On«. (...) »Bohemian Rhapsody« składa hołd Mercury'emu-showmanowi, ale nie mówi za wiele o Mercurym-osobie".
Jednak najważniejsza jest reakcja widzów i fanów, którzy nie opuszczają sal kinowych do końca napisów, a muzyka i obraz pozwalają im przenieść się na chwilę w czasy, które już nigdy nie wrócą.
Wszyscy niewątpliwie są zgodni co do jakości obsady, gdzie młody aktor Rami Malek doskonale odnalazł się w postaci wokalisty Queen i zdumiewająco go przypominał.
Czy warto obejrzeć Bohemian Rhapsody?
Oklaski i westchnienia zachwytu po seansie świadczą o tym, że film jest warty obejrzenia i został dobrze odebrany przez fanów zespołu. Rozumieją oni wariację artystyczna twórców, chociaż niektóre kadry zahaczają o banał – próbując na przykład przekoloryzować pewne życiowe sytuacje z życia Freddiego.
Seansu nie pożałuje nikt i to bez względu na to, czy jest zagorzałym fanem muzyki Queen, czy też nie. Film pokazuje bowiem kawałek światowej historii muzyki, wzrusza, bawi, budzi nadzieję, zachwyca i zaskakuje.