Do tej pory powstały trzy sezony popularnego serialu „Wataha”. Wielu fanów zastanawia się, co dalej. Leszek Lichota, odtwórca głównej roli, zapytany jaki los czeka produkcję, odpowiedział jakie są szanse na powrót polskiego hitu HBO.
„Wataha”- o czym jest ten serial?
Serial "Wataha" to jedna z pierwszych oryginalnych polskich produkcji od HBO. Produkcja okazała się wielkim hitem i ostatecznie doczekała się trzech sezonów.
Czy będzie nowy sezon serialu „Wataha”? Leszek Lichota odpowiada!Pierwszy sezon rozpoczyna się od zamachu bombowego, w którym giną oficerowie jednej z jednostek straży granicznej w Bieszczadach. Tylko jednemu z nich uda się przeżyć. Kapitan SG Wiktor Rebrow (Leszek Lichota) w wyniku zamachu traci nie tylko swoich przyjaciół, ale przede wszystkim ukochaną Ewę. Zagubiony, próbuje dociec, co się wydarzyło i kto za tym wszystkim stoi. Oficjalne śledztwo prowadzi prokuratura. Poznaniem prawdy są zainteresowani również jego przełożeni.
Leszek Lichota w rozmowie z portalem Serialowa.pl opowiedział, jakie są szanse na powrót polskiego hitu HBO na ekran!
Aktor przyznaje: „To nie czas na to…”Opowiedzieliśmy tę historię i domknęliśmy ją, ona się zwieńczyła, w trzeciej serii zostały rozwiązane wszystkie problemy, które nie zostały rozwiązane w pierwszej i drugiej, więc coś się dopełniło. Teraz trzeba byłoby mieć bardzo dobry pretekst, żeby do tego wracać. Natomiast z paru względów wydaje mi się, że może kolejny sezon "Watahy" nie powstanie nigdy. Jeden z nich jest taki, że HBO wycofało się z produkcji w Polsce, nie tylko w Polsce, i to jest bardzo poważny argument. Po drugie, trzeba by mieć naprawdę dobry pretekst, żeby na to nowo opowiedzieć.
Lichota dodał, że kryzys na polsko-białoruskiej granicy miał być pretekstem do dyskusji o powrocie serialu. Jednak twórcy uznali, że ta tematyka nie spodobałaby się widzom:
Były jakieś pomysły, które nas w jakiś sposób inspirowały, żeby do tej historii wrócić. Natomiast rzeczy zaczęły się dziać tak szybko, że wybuchł konflikt wojenny na Ukrainie, o Białorusi zapomniano. Mieliśmy takie podskórne odczucie, że ludzie dostając na co dzień wiele informacji dotyczących wojny, śmierci, kryzysu, zagrożeń, strachu, że to wszystko było w takiej skali i rozmiarze w codziennych wiadomościach, że trochę nie potrzebowaliby tego oglądać również na ekranie jako opowieść fikcyjną. Trochę byłoby tego za dużo, nie czas na to. Takie historie można opowiadać właśnie w spokojniejszych czasach, teraz byłoby to trochę tak jakbyśmy relacjonowali te wiadomości z telewizji.- dodaje aktor.