Dlaczego będąc w tłumie jedynie patrzymy, a nie pomagamy? Poznaj efekt widza!

Wiele mówi się o tym, że kiedy dzieje się komuś krzywda, a dookoła jest pełno osób, to nikt nie reaguje. Każdy jedynie się przygląda lub stara się ignorować problem. Ma to też swoje powody, a zjawisko to jest nazywane efektem widza. Dowiedz się dokładnie, na czym ono polega.

Efekt widza

Innymi słowy – rozproszenie odpowiedzialności. Szanse na zareagowanie danej osoby w kryzysowej sytuacji proporcjonalnie maleje do zwiększającej się liczby naocznych świadków. Inaczej mówiąc, jeśli ktoś zostaje zaatakowany na ulicy, a dookoła nie ma nikogo (tylko my), to istnieją znacznie większe szanse na naszą reakcję, niż jakby razem z nami znajdowała się znacznie większa ilość osób.

Ludzie zaczęli się zastanawiać, dlaczego tak jest, że w większej grupie każdy pozostaje w swojej linii i nie chce się wychylać. Jak to jest możliwe, że nikt nie wyciąga pomocnej dłoni, kiedy druga osoba jest atakowana? Czy jest to obojętność i znieczulica? A może powód leży zupełnie gdzie indziej?

Jaki jest powód?

W kryzysowych sytuacjach odpowiedzialność za zareagowanie poszerza się do rozmiarów całej grupy świadków. Każdy wewnętrznie rozgrywa pewną walkę – z jednej strony należy i trzeba pomóc, ale z drugiej obawiamy się o swoje własne bezpieczeństwo. Boimy się, że kiedy to my zareagujemy, to sami zostaniemy ofiarą i nikt nam nie pomoże.

Co więcej, bardzo często rodzi się przekonanie, że ktoś już w jakiś sposób zareagował lub kogoś powiadomił, a więc nie decydujemy się na działanie. Problem polega jednak na tym, że wszyscy w grupie myślą w ten sposób.

Przykładem może być nieprzytomny człowiek na ulicy i pilna jest pomoc specjalistów. Starasz się reagować, ale potrzebujesz pomocy kogoś innego. Prosząc świadków, aby ktoś zadzwonił po karetkę, do niczego nie doprowadzi. Nikt nie chce brać na siebie całej odpowiedzialności. Należy zatem wskazać palcem na daną osobę i wyraźnie powiedzieć, że ma wezwać pomoc. Taka presja sprawi, że dana osoba faktycznie wykona połączenie.

Jak to działa w sytuacji jednego świadka?

Wszystko dzieje się proporcjonalnie do ilości ludzi. Jeśli jesteśmy świadkami jakiegoś zdarzenia i nikogo dookoła nas nie ma, to cała odpowiedzialność spada na nas. To od nas dana osoba oczekuje pomocy, jeśli ma świadomość, że znajdujemy się obok. To my zaczynamy odczuwać coraz większą presję moralną, że należy pomóc, bo nikt inny tego nie zrobi. Nie możemy rozproszyć tej odpowiedzialności na kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt osób.

Wtedy też istnieje większe prawdopodobieństwo, że solowy świadek zareaguje. Oczywiście sytuacje i nastawienia są zupełnie różne, a więc zdarzają się wyjątki, że nawet w takich momentach ktoś bardziej będzie bał się o swoje bezpieczeństwo.

Efekt widza w innych środowiskach

Podobną sytuację można zaobserwować w sytuacjach bullyingu lub mobbingu. Bardzo często młodzież lub pracownicy nie reagują, kiedy widzą, że dana osoba staje się ofiarą prześladowania.

Niewątpliwie rozproszenie odpowiedzialności jest bardzo krzywdzącym efektem. W ten sposób szkodzimy nie tylko danej osobie, ale również samym sobie.

Udostępnij: