Uczniowie początkowych klas podstawówki rozpoczynają swoją przygodę z poprawną pisownią oraz umiejętnością prawidłowego formułowania zdania. Zadania zawarte w książkach mają im pomóc rozwinąć tę umiejętność. Jedno zadanie wywołało jednak oburzenie wśród rodziców, a właściwie to ocena nauczyciela.
Pewna uczennica drugiej klasy podstawówki miała do rozwiązania słowną rozsypankę, aby stworzyć poprawne zdanie. Dodatkowo miało to być zapisane starannie. Dziewczynka poradziła sobie z zadaniem, ale mimo wszystko otrzymała od nauczyciela za to zero punktów.
Słowa, które zawierała rozsypanka to:
„do” „mysz” „norki.” „Mała” „uciekła”
Łatwo można zwrócić uwagę na podpowiedzi, takie jak kropka kończąca zdanie oraz duża litera M, która je rozpoczyna. Dziewczynka jednak zaczęła od słowa „uciekła”.
„uciekła mała mysz do norki.”
Stylistycznie zdanie nie jest idealne, ale jest całkowicie zrozumiałe oraz należy mieć na uwadze, że dziecko jest zaledwie w drugiej klasie podstawówki. Za to jednak zadanie otrzymała zero punktów. Informacja ta oburzyła rodziców, którzy wierzą, że dziewczynka powinna otrzymać chociaż jeden punkt za próbę podejścia do zadania oraz zbudowanie zrozumiałego zdania.
Na jednym z blogów, „Kreatywny Polonista”, nauczycielka polskiego wypowiedziała się na temat zadania oraz oceny wystawionej przez nauczyciela. Uważa, że takie podejście odbiera motywację w uczniach i zmniejsza chęć poznawania świata poprzez zmysły.
Według mnie ocena jest zbyt radykalna i nie działa motywująco w myśl tzw. Oceniania Kształtującego. Po pierwsze należy wziąć pod uwagę, że to uczeń, który ukończył klasę pierwszą. Część roku pracował w nietypowych warunkach. Niestety nie wiemy, jak w jego przypadku wyglądało zdalne nauczanie.
Dodatkowo nauczycielka zwróciła również uwagę na dwie rzeczy, które zawierało to zadanie. Pierwszym z nich było ułożenie zdania, a drugim zapisanie go starannie, z czym uczennica poradziła sobie idealnie.
Uważacie, że ocena nauczyciela była zbyt surowa?
