Alkohol zabrał moją żonę. Robiłem, co mogłem, ale ostatecznie zostałem sam z dziećmi

Mieszkamy w niewielkim mieście i czasem wciąż widuje swoją żonę. Głównie błąka się po najgorszych melinach i żebrze o pieniądze. Jeszcze nie odważyłem się powiedzieć dzieciom, gdzie jest ich mama.

    Patrycja od zawsze miała pociąg do alkoholu, ale nie sądziłem, że kiedyś doprowadzi się do takiego stanu. Jeszcze przed ślubem często imprezowała i nigdy nie odmawiała kieliszka czy lampki wina, ale nawet nie przyszło mi do głowy, że wpadnie w uzależnienie.

    Gdy Patrycja była w pierwszej ciąży i potem kolejnej, nigdy nie sięgała po alkohol, ale gdy nasze drugie dziecko pojawiło się na świecie, a ona zdecydowała się na karmienie piersią, wieczorem po całym dniu zmęczenia, nalewała sobie trochę wina. Tłumaczyła to tym, że chce odreagować, a córka szybko się nie obudzi, dlatego może wypić kilka łyków. Już po kilku dniach, gdy sytuacja zaczęła się notorycznie powtarzać, zażądałem, aby przestała, albo zwyczajnie dziecko przeszło na mleko modyfikowane z butelki.

    Gdy nasze córki zaczęły chodzić do przedszkola, Patrycja zajęła się obowiązkami domowymi, Gdy wracałem z pracy, często czułem od niej alkohol, a w śmietnikach znajdowałem puste butelki. Wiedziałem, że sytuacja, zaczyna robić się coraz bardziej poważna. Po wielu rozmowach żona zgodziła się na leczenie. Patrycja zaczęła chodzić na terapię i wydawało się, że wszystko zaczyna wracać do normy. Niestety do czasu.

    Gdy któregoś dnia wróciłem z dziećmi do domu, nie zastaliśmy Patrycji. Na stole leżaka tylko karta, na której zapisała dwa zdania, które utkną mi w pamięci do końca życia.

    „Ucałuj ode mnie dziewczynki. Nie szukajcie mnie”

    W związku z tym, że nasza miejscowość nie była aż tak duża, szybko zlokalizowałem, gdzie jest moja żona. Próbowałem ją namówić do powrotu, robiłem co mogłem, żeby wróciła do leczenia, ale na próżno.

    Dziś moje córki, pisze moje, bo żona świadomie nas porzuciła, czyli wyrzekła się ich, chodzą już do szkoły. Jak przez mgłę pamiętają swoją mamę i coraz rzadziej o nią pytają. Nigdy nie odważyłem się im powiedzieć, że ich mama pije, grzebie po śmietnikach i z pewnością nawet nie pamięta, jak się nazywają.

    Udostępnij: