Zostawił mnie w ciąży, gdy dowiedział się, że urodzę chore dziecko

Gdy okazało się, że jestem w ciąży, czułam, że spełnia się moje największe marzenie. W 7 miesiącu lekarz przekazał mi szokującą informuję, która zmieniła całe moje życie.

    Nie lubię, gdy inni mówią, że jestem samotną matką. Zdecydowanie bardziej cenię, gdy ludzie określają mnie jako samodzielną matkę, bo ja nie jestem samotna. Mam córkę, którą kocham nad życie, rodzinę i przyjaciół, którzy mnie wspierają. Niestety w tym wszystkim nie mogę liczyć na pomoc własnego męża, który porzucił mnie, gdy okazało się, że Marcelina urodzi się chora.

    Swojego partnera poznałam przez wspólnych znajomych. Na początku tylko się przyjaźniliśmy, ale z czasem dogadywaliśmy się coraz lepiej. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy i zdecydowaliśmy się razem zamieszkać. Naprawdę czułam, że poznałam faceta idealnego. Kochał mnie, dbał o mnie, pomagał, a ja odwdzięczałam się jemu tym samym.

    Gdy po kilku latach okazało się, że jestem w ciąży, zdecydowaliśmy się na ślub cywilny. Na uroczystość zaprosiliśmy tylko najbliższych, nie potrzebowaliśmy hucznego wesela i góry prezentów. Łukasz, podobnie zresztą jak ja, cieszył się, że niebawem zostanie ojcem. W połowie ciąży lekarz przekazał nam, że urodzę dziewczynkę. Wspólnie z mężem przygotowaliśmy pokój dla naszego dziecka, wybieraliśmy meble, ubranka i wózek.

    Zobacz także: To ukrywają przed partnerkami mężczyźni w pierwszych miesiącach związku

    Ciąża była książkowa i nic nie zapowiadało, że wkrótce dowiem się czegoś, co zmieni całe moje życie. 2 miesiace przed planowanym porodem pojawiłam się u swojego lekarza na kontrolnej wizycie. Pamiętam ten dzień jak dziś. Twarz ginekologa, który patrząc na monitor za chwile przekazał mi, że Marcelina urodzi się z poważną wadą serca.

    Łukasz nie chciał uwierzyć. Nie mógł się z tym pogodzić, że nasze dziecko może umrzeć zaraz po porodzie. Wydaje mi się, że to było dla niego za wiele. Chociaż na początku starał się być silny, zaraz zwyczajnie ode mnie odszedł. Zostawił mnie na krótko przed porodem, przed tym, jak ja wydałam na świat naszą córkę.

    Marcelina niedługo po przyjściu na świat przeszła pierwszą z wielu operacji. Chociaż nie jest w pełni zdrowa, najważniejsze, że żyje, a ja jako matka robię wszystko, żeby cieszyła się z każdego dnia.

    Mój mąż niechętnie nas odwiedza i nie interesuję się swoją córką. Naprawdę się zawiodłam, ale dziś ze wszystkim się pogodziłam. Wiem, że jestem silna i zniosę jeszcze nie jedno.

     

     

    Udostępnij: