Ja jestem wierząca, a on nie. Czy mamy jakąkolwiek szansę?

Wiara jest czymś bardzo istotnym w moim życiu. Mój chłopak tego nie rozumie i na prośby o to, aby poszedł ze mną do kościoła, reaguje śmiechem. Chociaż bardzo się kochamy, różnica naszych światopoglądów jest naprawdę rażąca. Czy da się tak żyć?

    Od dziecka byłam wychowywana w wierze katolickiej. Co niedzielę wspólnie z bratem i rodzicami szliśmy do kościoła, przed każdym posiłkiem zmawialiśmy modlitwę i staraliśmy się przestrzegać przykazań. Zupełnie odwrotnie niż mój obecny chłopak, który jest idealnym przykładem ateisty. Rodzina Rafała w przeciwieństwie do mojej nie ochrzciła go, nie posłała do Pierwszej Komunii Świętej i nie zgodziła się także na Sakrament Bierzmowania.

    Zobacz także: Zdania, które są sygnałem, że mężczyzna przestał kochać

    Chociaż pod tym względem mocno się różnimy, stało się tak, że naprawdę się w sobie zakochaliśmy. Sytuacja jednak zaczęła się coraz bardziej komplikować, gdy zdecydowaliśmy się wspólnie zamieszkać. Chociaż wcale na to nie naciskam, chciałabym, żeby Rafał chociaż raz poszedł ze mną do kościoła, ale na próżno. On natomiast zaczyna coraz głośniej wyśmiewać moje podejście do wiary, aborcji, eutanazji czy antykoncepcji. Warto w tym miejscu także wspomnieć, jak wyglądają nasze spotkania rodzinne. Moi konserwatywni rodzice totalnie nie rozumieją rodziców mojego chłopaka, a na rodzinnych imprezach czy świętach przy stole nie raz pojawia się ostra wymiana zdań pomiędzy wszystkimi zgromadzonymi.

    Ciężko mi uwierzyć, że da się pogodzić tak różne światy, ale z drugiej strony nie chce przekreślać naszego związku i spisywać go na straty. Bardzo kocham Patryka i szukam sensownego rozwiązania, jak poukładać nasze życie, mimo iż tak bardzo się od siebie różni. Czy jest to w ogóle możliwe?

    Udostępnij: