Michał Koterski jakiś czas temu wyznał, że przed laty zmagał się z uzależnieniami. 12 kwietnia miała miejsce premiera książki aktora pt. "Michał Koterski. To już moje ostatnie życie", w której opisał swoja walkę z nałogami.
Autobiografia Michała Koterskiego
Michał Koterski to niewątpliwie jedna z barwniejszych postaci w polskim show-biznesie. Aktualnie jest trzeźwym ojcem 6-letniego Fryderyka i wspaniałym partnerem dla Marceli Leszczak. Niestety, jego życie wcześniej wcale nie przypominało bajki.
Jakiś czas temu artysta wyznał, że przed laty zmagał się z uzależnieniami. Używki znane są mu już od wczesnych lat młodości. Jako 14-latek po raz pierwszy sięgnął po alkohol i marihuanę. W swoim zyciu Koterski wielokrotnie dotknął dna, jednak w porę się otrząsnął i obecnie prowadzi „czyste” i szczęśliwe życie.
Swoje przeżycie Misiek postanowił opisać w swojej autobiografii pt. „Michał Koterski. To już moje ostatnie życie", której premiera odbyła się 12 kwietnia, W książce aktor dokładnie wyznał, przez co przechodził i jak udało mu się wyjść z tej dramatycznej sytuacji.
Uzależnienia Michała Koterskiego
Uzależnienia dopadły Koterskiego w momencie, gdy był u szczytu swojej kariery.
Rzeczywiście nie miałem nic wartościowego. Przed chwilą byłem na szczycie, w czołówce najbardziej znanych ludzi w Polsce, a nagle wylądowałem na dnie
Michał wrócił pamięcią do czasów, gdy był bardzo popularny i lubiany. Nagle, gdy zaczęły się problemy wielu jego „przyjaciół” zaczęło się od niego odwracać:
W świetlanych czasach, w szczycie kariery, miałem mnóstwo 'przyjaciół'. Wielu ludzi chciało ogrzać się w cieple mojej sławy, bo wszędzie mnie zapraszano, wszędzie mnie znano i wszędzie wpuszczano. Wszyscy mnie uwielbiali. Kiedy stałem się pariasem, ci sami ludzie nagle pokazywali mnie palcami: 'Ty, zobacz, jaki degenerat. Ty, zobacz, jak się stoczył. Miał wszystko, a skończył na dnie
Nawiązał także do osób, które wcześniej z nim imprezowały, a w momencie jego upadku wytykały palcem:
Stałem się dla nich idealnym listkiem figowym. Lekarstwem na poprawienie samopoczucia, remedium na wyrzuty sumienia. Dzięki mojemu upadkowi mogli odwrócić wzrok od siebie. Ćpali ze mną, a potem mnie obgadywali: "zobacz tego Koterskiego, jak gościu upadł. To już wykolejeniec. Ale ze mną nie jest tak źle…". Póki miałem pieniądze, wciąż ze mną imprezowali, bo dobrze się czuli, mając obok siebie kogoś, kto jest gorszy. Mogli się usprawiedliwić we własnych oczach, poprawić sobie morale.
W książce aktor opisuje także moment przełomowy, po którym zdecydował w końcu zrobić cos ze swoim życiem. Były to jego 30-te urodziny:
Niedawno widziałem zdjęcia z tej imprezy. Wyglądam na nich jak chodzący trup: ziemista cera, skrajnie wychudzony. Straszny widok. Z jednej strony był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, z drugiej – ja wtedy umierałem na oczach tych ludzi. (...) Po trzydziestych urodzinach było już tylko gorzej
Marzeniem Koterskiego było mieć normalne życie- dzieci, rodzinę. Jednak wiedział, że gdy nie stoczy walki sam ze sobą, to jego pragnienia nie spełnią się:
Mnie też przed oczami przeleciał taki film, przeświadczenie, że jak się dzisiaj nie zatrzymam, to już nigdy w życiu nie powtórzy się taka szansa. Umrę tu samotnie. Zaćpam się, zapiję, zachleję na śmierć. To będzie mój koniec. Posmakowałem życia rodzinnego i zrozumiałem, jakie jest piękne. A równocześnie nie byłem zdolny, żeby coś takiego stworzyć, bo ciągle sam siebie oszukiwałem, żyłem w szponach obłędu, narkotycznej obsesji. Dotarło do mnie, że przez ostatnie tygodnie myślałem wyłącznie o tym, żeby wyjść z domu i się naćpać. Nie mogłem się z tego wyzwolić. To było straszne uczucie.
Misiek wiele zawdzięcza Bogu i swojej wierze w niego. Przyznał, że wielokrotnie to właśnie Bóg ratował go w najgorszych momentach jego życia:
Dotarło do mnie, że Bóg rzeczywiście był przy mnie całe życie. Wiele razy mnie ratował. Przeleciały mi przed oczami wszystkie najtrudniejsze momenty, kiedy gangsterzy mnie gonili i tak dalej. Nie wdałem się w kryminalne afery, nie poszedłem do więzienia, nie zaćpałem na śmierć